Wpatrywałam się w milczeniu w mój kubek. Nie do końca byłam pewna co powinnam powiedzieć, cisza zaczęła się robić niezręczna. Odchrząknęłam:
— A więc... Od jak dawna jeździsz? — spytałam, próbując nawiązać rozmowę
— Zacząłem gdy miałem osiem lat, ale na początku jeździłem rekreacyjnie. Bardziej poważnie zacząłem to traktować w okolicy trzynastego roku życia — najwyraźniej tak często ludzie zadawali mu to pytanie, że przestał się zastanawiać nad odpowiedzią — A Ty?
Zadając mu takie pytanie, sama się prosiłam o to, żeby on także je zadał. No trudno.
— Zaczęłam jeździć we wczesnym dzieciństwie, jak moja starsza siostra. Była moją idolką, chciałam być jak ona — mruknęłam, nadal uparcie wpatrując się w ciepły napój — Potem zdarzył się wypadek, w wyniku którego moja siostra zmarła. Rodzice sprzedali jej konia, a mnie zakazali jeździć. To było dla mnie strasznie trudne, bo nie tylko straciłam ukochaną siostrę, ale również jej ukochanego wierzchowca oraz nie mogłam odnaleźć spokoju w jeździectwie.
Zaczęłam bawić się bransoletką na ręce. Od całego zajścia, związanego z śmiercią mojej siostry, minęło już wiele lat, ale dla mnie to nadal było bolesne. Zamrugałam, starając się powstrzymać łzy. Udało mi się. Uśmiechnęłam się smutno:
— Widziałeś już basen? — spytałam, przesadnie entuzjastycznym głosem
Pokręcił głową.
— Jak chcesz to możemy się przejść — zaproponowałam — Zazwyczaj niewielu ludzi tam można spotkać, więc na pewno nie będzie tłumu. Chociaż z drugiej strony to może wolisz odpocząć, decyzja należy do Ciebie.
W końcu na niego spojrzałam. Zagryzłam delikatnie wargę, czekając na jego odpowiedź. Spędzanie czasu z chłopakiem było nawet przyjemne, a jego towarzystwo nawet mi odpowiadało.
<Bellamy? Znowu krótkie, przepraszam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)