Wstałam rano po nocnym uczeniu się na francuski. . Jak ja nienawidzę tego języka, w ogóle nie wchodzi mi do głowy i uczę się go godzinami. Jakimś cudem wygramoliłam się z łóżka i dałam Inie jedzenia do miski, zbliżają się święta, więc muszę popracować nad ocenami i wstawać codziennie o 4, aby rozciągnąć konia przed jazdą z trenerem po lekcjach. Udało wygramolić się z pokoju i wejść do stajni, idąc korytarzem, słyszałam delikatnie prychanie co niektórych koni.
Kiedy miałam otwierać drzwi, zatrzymałam się przy ostatnim boksie, stał tam srokaty wałach.
Nevermind, koń początkujący chyba nowy, bo nigdy go tu nie widziałam.
-Hej Nev. No zobacz, masz już nowe przezwisko.
Przypomniało mi się, że jednak nie bardzo mam czas, aby stać i głaskać konie także pobiegłam pędem do Crixa.
-Hej, Crix.
Wyjęłam z plecaka marchewkę i podałam ogierowi.
Wyprowadziłam konia i go ogarnęłam, lecz podczas ogarniania go zauważyłam nieszczęsny nawyk próby stawania dęba podczas zapinania popręgu. Przywiązałam konia bliżej stanowiska, aby nie mógł więcej robić mi tego problemu i to był największy błąd, jaki mogłam popełnić.
Jeden z koni wstał i postanowił uderzyć we żłób, który wywołał hałas, a że Crix to wyjątkowo płochliwy koń, to ogier postanowił się rzucić do ucieczki. Uwiąz zerwał się, powodując wystrzał w koński pysk, powodując jeszcze większe przerażenie. Zostałam boleśnie przy miażdżona do deski na tyle mocno, że upadłam na kolana, a ogier staranował mnie, wracając do swojego boksu, i cicho jak gdyby nic, zajadając owies. Głowa bolała mnie okropnie, zaczynałam tracić przytomność, a najpewniej, zanim ktoś przyjdzie, miną bite 3 godziny, jak nie więcej. Czarne plamki zaczęły ukazywać się moim oczom, nie miałam siły wstać, jedyne, na co mogłam liczyć to to, że ktokolwiek podejdzie po swojego dzierżawionego konia. I straciłam kontakt ze światem.
-Mali, Mali obudź się.
Cichy głos rozbrzmiewał po mojej czaszce, wydając się prawie krzykiem.
-Kim jesteś?
-Ana, to ja Ana.
-Która jest godzina, ile spałam?
-Około 16, o której koń tak cię poturbował.
-4.30 około.
-Leżałaś omdlała w słomie przez 10.30, to jest nienormalne, wstawaj, idziemy do pielęgniarki.
-Mmmm mogę jeszcze trochę poleżeć, głowa mnie boli.
-Wstawaj, obyś nie miała czegoś złamanego.
-Dobra.
Chwyciłam rękę dziewczyny, która podciągnęła mnie do góry i razem powoli poszłyśmy do pielęgniarki.
Ana
371 słów = 3p + 15p z zadania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)