-To nic takiego-odparłem szybko.
Dziewczyna nie wyglądała na przekonaną.
-Opatrunek jest po prostu stary-tłumaczyłem się.
W rzeczywistości nie był stary. Założyłem go troszkę więcej niż pięć minut temu. Cassandra spojrzała się na mnie podejrzliwie.
-Dobrze... Tylko, że to nie wygląda ładnie-uprzedziłem.
Zdjąłem bandaż ukazując ranę. Cóż... Nie było co mijać się z prawdą. Nie
wyglądało to przecież na pechowy upadek. Dziewczyna widząc zranienie
skrzywiła się delikatnie.
-Co ci się stało?-zapytała ostrożnie.
-Cóż... Walczyłem-widząc strach na twarzy dziewczyny dodałem.-Nikt nie odniósł większych obrażeń niż ja.
-Może przydałoby się to opatrzyć-otrząsnęła się Cassandra.
-Z pewnością, tylko z dala od pielęgniarki-zgodziłem się.
Zaprowadziłem dziewczynę do mojego pokoju i wygrzebałem z szafy dosyć
dużą apteczkę plus również gigantyczną torbę bandaży. Patrząc na
poprzednie próby zatamowania krwawienia nie byłem w tym mistrzem.
-Umiesz opatrywać?-spytałem z nadzieją.
<Cassandra?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)