To był mój pierwszy dzień w stajni. Byłem dobrej myśli bo w końcu jest
tam mój "brat"... Wiedziałem że siostra chciała dla mnie dobrze, więc
nie wysłałaby mnie tam abym był poniżany. Oprowadziła mnie do bramy.
Nagle popatrzyła się na jakiegoś chłopaka siedzącego przed akademią z
jakąś dziewczyną. Wskazała na niego i powiedziała mi że to on jest moim
bratem. Na początku nie chciałem jej wierzyć, nie byli ani trochę do
siebie podobni. Zarzuciłem plecak na ramię po czym powolnym krokiem,
myśląc co powiedzieć zbliżałem się do chłopaka. W końcu przed nim
stanąłem, a ten popatrzył się na mnie.
-Czegoś szukasz?
-Yhm... No... Cześć? - Wykrztusiłem.
Chłopak dziwnie popatrzył na dziewczynę obok po czym wstał.
-O co ci chodzi? - Zapytał z powagą.
-Armin tak? - Zapytałem.
-Skąd znasz moje imię?
-Bo... Ten... Jestem twoim przyszywanym bratem... - Westchnąłem.
Mój "brat" zawrócił i poszedł do pokoju. Moją pierwszą myślą było kiedy
pierwszy raz mnie uderzy. Poszedłem do biura właścicieli akademii.
Zastałem tam kobietę więc postanowiłem poprosić o klucz do mojego
pokoju.
-Dzień dobry. - Powiedziałem.
-Dzień dobry, jestem Elizabeth Rose, właścicielka akademii. A ty pewnie jesteś Michał... Walker.
Przytaknąłem po czym kobieta zadała pytanie.
-Armin nie jest twoim bratem? Dołączył tu praktycznie jako pierwszy.
-Eh.. To trudna sytuacja... Przyszedłem po klucz do pokoju.
-Już ci daję. Proszę, pokój numer 11. Mam nadzieję że trafisz. - Uśmiechnęła się dając mi klucz.
Przez kilka minut kręciłem się szukając tego pokoju, aż w końcu usłyszałem czyiś głos za moimi plecami.
<Ktoś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)