Leżałam na łóżku gapiąc się w sufit. Z głośników firmy JBL leciała na
fula muzyka electro. Cóż... Ostatnio zmieniłam swoje upodobania odnośnie
muzyki. Rock który uprzednio zapełniał całą pamięć zamienił się na
electro, bass, trap i chill music. Mogłam tego słuchać godzinami.
Spojrzałam na zegarek. Za niedługo miałam jazdę. Zeszłam na parter po
czym skierowałam się do stajni. Miałam lekcje z Rickiem. Nie przepadałam
za tymi lekcjami. Dzisiaj dodatkowo nauczyciel zorganizował małe zawody
na sprawdzenie umiejętności. Ja trafiłam jedną tarczę z dziesięciu.
Dodatkowo tuż przy krawędzi. Patrzyłam z zazdrością jak Miyuki pędzi na
Wogattim i trafia wszystkie tarcze w sam środek. Gdy wszyscy się
rozeszli zaczepił mnie Rick.
-Lotte.
-Słucham-odwróciłam się.
-Gdybyś tylko uważała na zajęciach poszło by ci dużo lepiej-rzekł ostro.
Darł się na mnie jeszcze chwilę po czym poszedł. Przygnębiena przez
uwagę instruktora poczłapałam do stajni trzymając Somersby. Rozsiodłałam
klacz i udałam się do boksu Desperado.
-Co koniku. Ostatnio nie zaglądam do ciebie-przytuliłam się do niego.
Koń zaczął skubać moje kieszenie. To od razu poprawiło mi humor. Wyjęłam marchewkę i powiedziałam do Desperada:
-Jak zwykle potrafisz zorientować się ze coś mam- zaśmiałam się karmiąc ogiera.
Posiedziałam jeszcze chwilę, patrząc na ogiera. Wyszłam ze stajni. Po
drodze pominęłam się, ale nim dotknęłam ziemi ktoś mnie złapał.
<Lucas?>
Proszę by charakter konia był zgodny z jego opisem. Desperado nie jest potulnym konikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)