-Mogę ją odebrać?- zapytała podnosząc się z dosyć twardego białego
krzesełka które nie wiem jakim cudem wytrzymuje ciężar tylu pacjentów
dziennie.
-Myślę, że tak. Czeka w gabinecie. Ja muszę iść, także dowidzenia.-
rzucił pospiesznie odchodząc w stronę recepcji. Naomi szybko wkroczyła
do gabinetu, ja natomiast nie widząc powodu dlaczego bym miała na 5
sekund tam się pakować zostałam obserwując weterynarza który przed
chwilą z nami konwersował. Tak jak liczyłam, dziewczyna szybko wróciła z
Abi, a moją uwagę przykuła kotka w zielonym transporterze przeraźliwie
miaucząca.
-Zawiadomiłem schronisko. Przyjmą ją.- rozmowa pomiędzy recepcjonistką, a
wetem dostała mi się do uszu. Nie wiem czemu... Podeszłam do nich. Ta
kocica zawróciła mi w głowie.
-Przepraszam, ale usłyszałam że ma jechać do schroniska.- wtrąciłam się z jak najszerszym uśmiechem.
-Tak. Jej właściciele mieli się po nią zgłosić trzy tygodnie temu. Chyba jednak ją porzucili.
-Chcę ją wziąć.- popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem.
-No... Cóż... Dobrze. Tylko podpisz papiery ze schroniskiem i będzie
twoja.- uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam jeszcze raz
na kotkę która zamilkła nagle przysłuchując się.
-Naomka, jadę na chwilę do schroniska. Spotkamy się w tej kawiarni na rogu ok?- ściągnęłam przyjaciółkę zza światów.
-Spoko. Gdzie jedziesz?
-Do schroniska. Spadam pa! A i biorę samochód!- uśmiechnęłam się. Ta
jedynie posłała mi mordercze spojrzenie i odeszła z Abi przy boku.
~*~*~*~
Siedziałyśmy na kanapie popijając gorącą czekoladę i zacięcie
rozmawiając. Candy- gdyż tak została ochrzczona kotka bawiła się z Abi i
Katie.
Naomka? Wiem, du*y nie urywa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)