Zastanowiłem się przez chwilę. Nie byłem zbyt interesujący z charakteru gdyż jest wiele osób na świecie które są na tyle skromne by otwarcie stwierdzić iż jest się najzabawniejszym człowiekiem na świecie (Nie żebym był egoistą, ale uważam że potrafię kogoś rozśmieszyć nawet jeżeli byłaby to moja matka śmiejąca się tylko z serdeczności). Stwierdziłem więc że nie ma co gadać o moich cechach i wadach więc powiedziałem:
- Mieszkałem na wsi, przeprowadziłem się do Miami, zostawiłem dom rodzeństwu i wyjechałem do akademii. - wzruszyłem ramionami.
- I tyle?
- I tyle.
Renee na początku była z lekka zdziwiona tym że nie zacząłem rozgadywać się przez piętnaście minut, ale zaraz jej wyraz twarzy się zmienił kiedy zdała sobie sprawę że nie powiedziałem tego do końca poważnie. Znaczy, historia była stuprocentowo prawdziwa lecz niepełna i może to właśnie przed chwilą odkryła.
- Mówię poważnie - ostrzegła mnie. - Tolerowałam cię przez cały ten dzień ale jak jeszcze raz każesz mi się domyślać czy jesteś ze mną szczery to nie będzie taryfy ulgowej.
Przerwróciłem oczami i podniosłem ręce w geście poddania się.
- Okej, okej. - odparłem. - Niech ci będzie. Oprócz tego jeździłem do pobliskiej stajni a moja rodzina wyjechała za granice, ot tak.
- Naprawdę miałeś tak beznadziejnie nudne życie? - zaśmiała się i po chwili zdałem sobie sprawę że mówi poważnie. Cóż, punkt pierwszy poznania Renee - zawsze bierz na poważnie jej słowa bo mówi szczerze i do bólu.
- No ... chyba tak. - wzruszyłem ramionami. - Ale żeby nie było, cały mój świat nie składał się tylko z mieszkania, wyprowadzania się i jeżdżenia na kucykach.
Po jeszcze kilku wymianach zdań stwierdziłem że moje nogi dłużej nie wytrzymują i muszę wstać. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Przeszłem się kilka kroków po trawie i spytałem się dziewczyny:
- Dobra, musimy coś zrobić bo jeśli jeszcze jedną minutę przesiedzę na tym płocie to zamienię się w kamień. - mruknąłem starając się przybrać jak najbardziej wiarygodny ton.
- Możemy w takim wypadku się przejść do lasu, bo nie miałabym żadnego wytłumaczenia na wielki głaz na płocie.
Wyszliśmy więc z padoku i ruszyliśmy w stronę lasu. Po chwili ciszy, mój umysł kazał mi coś powiedzieć więc spytałem:
- To może ty opowiesz mi o sobie? Napewno twoje życie było dwa razy ciekawsze od mojego. - i ze zdziwieniem stwierdziłem że mimo zgryźliwości w moim tonie, poczułem że w pewnym sensie mówię poważnie.
<Renee? Wiem, pewnie rozwaliłam totalnie twój charakter ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)