niedziela, 4 września 2016

Od Esther C.D Noah'a

Patrzyłam chwilę na niego z lekko zmrużonymi oczami, by po chwili promiennie się uśmiechnąć.
- Too co, widzimy się później, nie?- przechyliłam delikatnie głowę.
Noah jedynie przytaknął i odszedł. Ja zaś zostałam sama w pokoju. Starałam się jakoś zabić nudę, to pogrywając na gitarze, to coś rysując. Spotkaliśmy się potem na obiedzie i na kolacji.
~*~
Z Noah’em nie widziałam się od rana. Jakoś nie było okazji. Zajęcia itd. Wychodziłam z padoku, zmierzając w stronę akademiku. Oczywiście, kuśtykając na prawą kostkę, która nieco ucierpiała. Przed drzwiami zobaczyłam właśnie jego. Już chciałam podbiec, nie mam pojęcia jak, ale coś mnie powstrzymało. Naprzeciwko niego, stała tamta dziewczyna, o którą jakiś czas wcześniej zrobiłam mu scenę zazdrości. Obejmowała go, a po chwili wymienili ze sobą czuły pocałunek… Zakryłam dłonią usta, czym prędzej się wycofując. Przecież… Nie… To niemożliwe. Mówił, że nic go z nią nie łączy… Czyżby… Czyżby mnie okłamał…? Nie, to nie może być. On by mi tego nie zrobił. Nie mógłby. Ale może jednak… A może zrobił to wszystko z innego powodu? Może specjalnie mnie okłamał? Coraz więcej pytań cisnęło mi się do głowy, zagłuszając wszystko inne. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie chciałam, ale to była prawda. Czy to wszystko, co razem przeżyliśmy, to było jedno, wielkie kłamstwo? Momentalnie wszystko się zmieniło. Całe moje postrzeganie tej znajomości. Musiałam jakoś odreagować, ochłonąć. Ściągnęłam Leo z padoku. Nie obchodziło mnie już to, czy miałam zakaz czy nie. Szybko go wyczyściłam i osiodłałam, chcąc jak najprędzej stąd zniknąć. Nie spotkać go. Jednak uniemożliwił mi to kołtun w grzywie Leo. W trakcie rozczesywania go, usłyszałam czyjeś kroki za sobą.
- Ktoś będzie jeździł na Leonidasie?- usłyszałam ten charakterystyczny głos. Zacisnęłam mocniej rękę na szczotce, nic nie odpowiadając i kontynuując. Westchnęłam tylko cicho, dając mu tym samym jednoznaczny sygnał.
- Przecież ty nie możesz jeździć- powiedział zaskoczony, rozumiejąc, że to ja będę dosiadać ogiera.
- Okłamałeś mnie…- wyszeptałam cicho.
- Co?- spytał, nie rozumiejąc albo niedosłysząc.
- Okłamałeś mnie!- odwróciłam się ze szklanymi oczami, rzucając w niego szczotką- Oszukałeś! Okłamałeś! Wszystko! Mówiłeś, że jestem dla ciebie kimś więcej niż przyjaciółką, że nic cię z nią nie łączy! A ja głupia ci wierzyłam! Byłam głupią, nawiną idiotką, która wierzyła w to wszystko! Powiedz, co jeszcze było kłamstwem? Albo nie, co z tych wszystkich rzeczy było prawdą?- spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Ale…- zaczął, jednak mu przerwałam.
- Nie, nie ma żadnego ‘ale’. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, co? Chociaż bardziej pasuje tu pytanie, czy kiedykolwiek zamierzałeś mi powiedzieć? A ja naiwna myślałam, że ci na mnie zależy. Że mogę ci zaufać, że ty mi ufasz. Myślałam, że możemy mówić sobie wszystko… Głupia byłam, że myślałam, że ci chociaż odrobinę zależy na tym wszystkim. Że chociaż trochę zależy ci na mnie, wiesz…?- przerwałam na chwilę, przykładając dłoń do twarzy i cicho, nerwowo się śmiejąc- A ja głupia wierzyłam… Wierzyłam, że może być dobrze… Że to się nie powtórzy, a tu proszę! Znowu to samo! Nóż w plecy od z pozoru tak bliskiej ci osoby! Wiesz co? Wszyscy są tacy sami, ranią. A ja jeszcze głupia, tak bardzo głupia, naprawdę myślałam, że to będzie taka najlepsza przyjaźń na zawsze, wiesz? To tak cholernie boli. A ty? Jesteś cholernym kłamcą- odsunęłam się, odwracając do ogiera i wsiadając na ogiera.
- Esther, nie możesz!- złapał mnie za koszulkę.
- Zapomnij o wszystkim. Zapomnij o wszystkim, co kiedykolwiek nas spotkało, bo to była jedna iluzja dla kogoś, kto ma zachowanie naiwnego dziecka które jeszcze czasami wierzy, że ten świat jest dobry- spojrzałam na niego z żalem, ponaglając Leo do kłusa i ruszając w stronę polnej drogi.
Dopiero po upewnieniu się, że opuściłam już tereny akademii, dałam upust emocjom. Zaczęłam płakać. Kiedyś już mnie to spotkało, a teraz znowu to samo. Obiecałam sobie wcześniej, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Jednak za bardzo ufam ludziom myśląc, że oni odwdzięczą mi się tym samym. Wyłączyłam telefon, chcąc zostać już tylko sama. Sama… Czy tak właśnie ma być? Czy już do końca będę sama? Samotność, jedno z uczuć, które boli tak bardzo. Szybko znalazłam się na terenach, kompletnie mi nieznanych. Totalne pustkowie, tylko pola.

<Noah?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)