sobota, 3 września 2016

Od Lily C.D Irmy

Miałam dzisiaj w planach trochę podenerwować instruktorów. Kochałam to. Wiedziałam że za chwilę pan Gilbert, moja ulubiona ofiara chciała się wybrać do lasu na Wogattim. Postanowiłam podmienić mu siodło. Ukryłam się w belach słomy i czekałam z siodłem Minnie, aż Gilberta nie będzie w pobliżu. Wkrótce kiedy nałożył czaprak ogierowi poszedł do toalety. Wyszłam z ukrycia i szybko podmieniłam siodła. Miałam nadzieję, że się nie skapnie o co chodzi. Na wszelki wypadek gdybym musiała uciekać przygotowałam sobie Moon do jazdy. Gdy już podmieniłam przedmioty, siodło Wogattiego odwiesiłam na wolny wieszak. Przyniosłam sobie taczki i widły, by sprawiać wrażenie, że sprzątam boksy. Po jakimś czasie z toalety wyszedł mój instruktor i niczego nie zauważając założył siodło Minnie.
-O rany. Ile ty przytyłeś. W ogóle nie da ci się dopiąć popręgu.- powiedział mężczyzna siłując się z paskiem. Ledwo się trzymałam powstrzymując śmiech. Gdy się uporał z zapięciami zebrał wodze i wsiadł na potężnego konia. Jednak coś mu nie pasowało.
-Lily, Wogatti zawsze miał takie małe siodło?- spytał. Ledwo się trzymałam na nogach.
-Proszę?- udałam o niczym nie wiedzącą osóbkę.
-Czy Wogatti miał zawsze tak małe siodło.- powtórzył głośniej.
-Nie wiem. Mi się wydaje że jest okej.
-Hmm... Dziwne.- zastanowił się. -Sue!!!- zawołał instruktorkę.
-Co się stało?- spytała.
-Ty widziałaś by on miał tak małe siodło?
-Nie wiem. Szczerze to nie pamiętam.
-No dobra. To jadę. Pa dziewczyny.- zwrócił się do nas, i odjechał.
-Do widzenia.- poczekałem aż Sue odejdzie i wybuchnęłam śmiechem. Wyglądał komicznie. Lekko odbijał się od siodła za każdym razem gdy ogier postawił jedno kopyto. Jednak się wkopałam. Mężczyzna usłyszał mój śmiech i zgromił mnie spojrzeniem.
-Lily chodź tu.- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwień. Posłusznie podeszłam. -Czy ty zamieniłaś mi siodło?- spytał.
-Yyyy... Tak?- uśmiechnęłam się i zaczęłam biegnąć w kierunku Moonlight. Wskoczyłam na nią i puściłam się dzikim galopem do lasu. Gilbert próbował mnie gonić ale w tym małym siodełku nie wychodziło mu za bardzo. Usłyszałam jedynie krzyk nauczyciela.
-Jeszcze cię dorwę!- jedynie się na te słowa zaśmiałam i popędziłam dalej.

***

Zatrzymałam się na wzgórzu gdzie zobaczyłam dziewczynę na koniu. To był pewnie ten nowy koń do opieki.
-Cześć jestem Lily. A ty?- podjechałam do niej.
-Irma. Miło mi.- uśmiechnęła się.- Przejażdżka?- spytała.
-Ucieczka przed rozwścieczonym nauczycielem.- poprawiłam ze śmiechem.
-Kogo wnerwiłaś?- posłała mi rozbawione spojrzenie.
-Gilberta. Podmieniłam mu siodło. Ale wynik był komiczny.- zaśmiałam się, a wkrótce dziewczyna również.
-Skąd pochodzisz?- spytałam.
-Z Polski. A ty?
-Urodziłam się w Polsce, ale potem miałam przeprowadzkę do Nowej Zelandii, a z tamtąd tutaj.- uśmiechnęłam się. Dziewczyna pokiwała głową.
-Mały cwał po łące?- spytałam
-Sama nie wiem.
-Nie martw się będzie dobrze. Jedź za mną.- dałam mocniejszą łydkę by klacz popędziła cwałem. Posłuchała.
-Trzymaj się siodła i daj wodze.- krzyknęłam. Dziewczyna podała mi wodze Jumpera i mocno chwyciła się siodła. Po chwili oba konie cwałowały po polanie. Chyba Irmina miała już dosyć więc zwolniłam stopniowo do stępa.
-I jak?- spytałam z uśmiechem zwracając wodze jej konia.

Irmina? Jak się cwałowało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)