Spakowałam do torby smaczki dla koni, marchewki, jabłka, cukier w kostkach i suchy chleb. Wyszłam z akademika i udałam się do stajni. Zaczęłam szukać boksu z tabliczką "VIP". Kiedy go znalazłam zajrzałam do środka i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się gniady kucyk z gwiazdką. Gdy znalazłam się w boksie koń zarżał.
-Cześć Vip-powiedziałam dając mu marchewkę.
Wałach delikatnie pochwycił ją w zęby. Wyszłam z boksu i udałam się do siodlarni. Wzięłam stamtąd kantar i uwiąz Vip'a. Ponownie poszłam do kuca. Założyłam mu kantar i podpięłam uwiąz. Wyprowadziłam konia na lonżownik.
Odpięłam uwiąz i zaczęłam pracować bez lonży. Pod płotem leżał jakiś bat więc zaczęłam go używać. Najpierw trochę stępa w jedną i w drugą stronę. Następnie popędziłam Vip'a do kłusa. Po 10 minutach tego chodu, zmieniłam kierunek. Następnie po pięć minut galopu na każdą stronę i na nowo trochę stępa. Potem ponownie trochę galopu. Gdy Vip się zmęczył zwolniłam go do kłusa. Po dziesięciu minutach zwolniłam go do stępa i kazałam mu chodzić w tym tempie po 7 minut na każdą stronę. Zatrzymałam go i podeszłam do niego powoli. Dałam mu cukier, a gdy go jadł przypięłam mu uwiąz. Poklepałam go po łopatce i zaprowadziłam a pastwisko. Później wróciłam do budynku akademii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)