niedziela, 20 maja 2018

Od Demi do...

No tak... człowiek nawet nie może się wyspać... kto mnie obudził?
-Tata?- Zapytałam, otwierając oczy.
-Dokładnie. Jesteśmy na miejscu.- Odparł z lekkim uśmiechem na ustach.
-Słucham?!- Wyskoczyłam z samochodu jak poparzona, a następnie pobiegłam po walizkę, która znajdowała się obecnie w bagażniku. Zastanawiałam się, jak to musiało śmiesznie wyglądać, dziewczyna, która lata wokół samochodu jakby ją goniły co najmniej tygrysy, wyrzucająca wszystkie rzeczy nieopodal pojazdu. Cała moja rodzina czekała już na mnie w pełnej gotowości, gdy ja dopiero zbierałam wszystkie walizki w jedną całość.
-Skończyłaś?- Zaśmiała się moja mama.
-Mam nadzieję.- Przewróciłam oczami.
-W takim razie, idziemy do sekretariatu, żeby w końcu zakończyć tę papierkową robotę.- Westchnął ojciec i ruszył w stronę biura. Wszyscy udali się za nim a ja przy okazji miałam chwilę, aby porozglądać się po okolicy. Jedna z pań wskazała mi mój pokój, więc podreptałam od razu rozpakować rzeczy, zostawiając rodzinę tonącą w papierach wraz z dyrektorką Akademii.
-Całkiem tu ładnie.- Rozejrzałam się po sypialni. -Ciekawe czy będę miała współlokatorów.- Westchnęłam i usiadłam na łóżku, kładąc obok siebie walizkę. Po chwili bezczynnego siedzenia w bez ruchu postanowiłam się rozpakować, otworzyłam walizkę i zaczęłam segregować ubrania na odpowiednie półki. Po około trzydziestu minutach większość rzeczy miała swoje miejsce. Gdy zaczęłam wyciągać buty, do mojego pokoju weszli rodzice wraz z Meggie.
-My już musimy jechać. Baw się dobrze.- Powiedziała mama, przytulając mnie dosyć mocno.
-Ja wiem, że wy zawsze chcieliście ode mnie odpocząć.- Zaczęłam chichotać pod nosem.
-Widzę, że humorek ci dopisuje. Oby nic go nie zepsuło.- Westchnął ojciec, posyłając mi uśmiech.
-No to my już nie przeszkadzamy. Pokaż wszystkim, jak dobrze jeździsz.- Powiedziała mama, wychodząc z pokoju z całą resztą osób jej towarzyszących. Odsiedziałam jakieś dziesięć minut w pokoju, aby mieć pewność, że na pewno już odjechali, a następnie wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę stajni. W drodze do wielkiego budynku zauważyłam odkryty plac na, którym już ktoś trenował. Podeszłam bliżej i oparłam się o ogrodzenie, obserwując pięknego konia z jeźdźcem na grzbiecie. Niedługo potem, zorientowałam się, że ktoś stoi obok mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)