niedziela, 13 maja 2018

Od Riley C.D Ady

- Hm, właściwie to wpadło mi do głowy jeszcze jedno miejsce... - posłałam przyjaciółce chytry uśmieszek, z trudem powstrzymując wybuch śmiechu.
- O, nie! Nie, nie, nie! Nawet o tym nie myśl! - zaprzeczyła pospiesznie Ada, której także udzielił się chichot - Wystarczy, że zdemolowałyśmy komuś auto. Jak tak dalej pójdzie to następną wiosnę spędzimy za kratkami.
- A właśnie, skoro już jesteśmy w temacie tego... - ekhem, chyba powinnam powiedzieć "przestępstwa", ale to słowo nie chciało mi przejść przez gardło; więc postanowiłam po prostu kontynuować - ... znalazłam coś, co chyba wpadło w niewłaściwe ręce... - po tych słowach sięgnęłam do kieszeni, przez moment wędrując palcami po jej mrocznych odmętach, wśród których prócz upragnionego, pomiętego już do granic możliwości świstka papieru, udało mi się również wymacać szminkę, paczkę gum do rzucia, klucz francuski i... a zresztą mniejsza.
- Co to jest? - blondynka zatrzymała na moment konia, ostrożnie otwierając papierową kulkę - To ten artykuł, ten z internetu?!
Z bólem serca pokiwałam głową, obserwując dziewczynę, która wyglądała jakby za chwilę miała strzelić mocnego face palma. Prawidłowa reakcja. Przyznaję, teraz to mnie faktycznie złapał cykor tym bardziej, że przecież już raz znalazłyśmy za łóżkiem w dziewiątce stronę z wzmianką o naszym... Dobra, dobra, niech będzie "przestępstwie".
- Skąd... Skąd to masz? - zapytała w końcu, gdy szokowe odrętwienie nieco ustąpiło.
- No właśnie to jest najgorsze! - stęknęłam, zaciskając powieki - Było tam, w naszym pokoju, a dokładniej pod szafką nocną. Coś mi się wydaje, że ten ktoś, kto mieszkał w dziewiątce bardzo się zainteresował tą sprawą, no bo w końcu kto normalny kupuje kilka egzemplarzy różnych gazet i wyrywa z nich strony, by następnie pochować je po całym pomieszczeniu?
- Myślisz, że były lokator tego pokoju zorientował się, że to my? - zielonooka spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem.
- Nie mam pojęcia... - westchnęłam ciężko, przyglądając się fotografii - Ale jedno jest pewne - ten ktoś musiał być w jakiś sposób powiązany z tą sprawą.
Z litanii rozmyślań wyrwało nas dopiero rżenie wierzchowców, najwyraźniej znudzonych tym długim postojem.
- Szafirek, spokój - poklepałam ogiera po szyi, dając mu łydką znak by ruszył.
- Ścigamy się do tamtego drzewa? - przyjaciółka zerknęła na mnie z szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. Długo nie musiała czekać na odpowiedź. Konie pognały dzikim galopem, biegnąc jakby dla własnej przyjemności.

Ada?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)