- Tak dosyć często, generalnie jestem dosyć aspołeczna. -powiedziałam szczerze i zaczerwieniłam się.
- Nie przejmuj się, przywykniesz do nas - powiedziała Lena, piękna dziewczyna o blond włosach.
- Wiesz zazdroszczę ci tego spokoju ducha. -rzekłam.
Lena zaśmiała się tylko i obdarzyła mnie promiennym uśmiechem.
Chyba znalazłam sobie przyjaciółkę, pomyślałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. W takim nastroju i rozmawiając o różnych babskich sprawach, śmiałyśmy się i żartowałyśmy. Nasze konie szły obok siebie wolnym tępem i machały ogonami.
Po jakimś czasie postanowiłyśmy zatrzymać się i dać naszym konią odpocząć. Usiadłyśmy na trawie żartując dalej, a konie chodziły wokół i skubały trawę.
W oddali zauważyłyśmy dwóch jeźdców wiedziałam już, że jeden z nich to Arthur, ale drugiego nie kojarzyłam. Postanowiłam zapytać o niego Lenę.
- Co to za chłopak? Ten blondyn. -zapytałam szczerze ciekawa.
- Ahh... To Oskar. -powiedziała Lena -A tego drugiego znasz?
- Tak zdążyłam poznać Arthura, pomógł mi nawet mojego przyjazdu.
- Naprawdę?
- Tak, pod samym pokojem rozpięła mi się walizka i wszystkie rzeczy poleciały na podłogę. -przyznałam.
- Poważnie? -zapytałam. Pokiwałam tylko twierdząco głową i obie wybuchłyśmy śmiechem.
Posiedziałyśmy jeszcze trochę i postanowiłyśmy wracać powoli do stajni.
(Lena? przepraszam, że takie krótkie ale nie mam pomysłu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)