Mimo mroku, który panował już od dobrej chwili w całym pomieszczeniu, wciąż mogłam dostrzec wiele detali, z pozoru nic nieznaczących, a jednak powodujących, że moje serce zaczynało bić nieco szybciej. Ciemne, zlewające się z tłem oczy Aleksandra utkwione były w miejscu tuż nad moimi kołyszącymi się biodrami, gdzie zresztą chwilę później ulokował swe ciepłe, wcześniej badające każdy, nawet najmniejszy skrawek mego odkrytego ciała dłonie. Przecudny błysk w jego źrenicach tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko idzie po mojej jak najlepszej myśli. Z czarującym, szerokim uśmiechem na ustach, z pełną premedytacją próbował wyprowadzić mnie z równowagi, którą starałam się skrupulatnie utrzymać – sądził, że całując mnie po obojczyku, ledwo gdy tylko się nad nim nachyliłam, spowoduje, że moja niezależność gdzieś się ulotni, a ja sama zrobię się bardziej potulna, tak, jak to miałam zazwyczaj w zwyczaju w podobnych sytuacjach.
Widocznie mieliśmy dwie różne wizje, bowiem skwitowałam jego próby jednym, przelotnym uśmiechem, który zakończył się przywarciem mymi ustami do jego warg, ucinając tym samym wszelkie syknięcia, którymi zajmowaliśmy od dobrej chwili pomieszczenie. Chociaż taki rozwój sprawy niekoniecznie był tym, którego oczekiwał, przyciągnął mnie bliżej siebie, dłońmi wciąż gładząc moje biodra. Odwzajemniając każdy, nawet najdrobniejszy pocałunek, sprawiał, że i ja powoli miękłam, nie umiejąc ukryć już tego, jak bardzo oddziaływała na mnie jego bliskość. A oddziaływała na tyle, że poniekąd odnosiłam wrażenie, że istnieją dwie Jade uwięzione w jedynym ciele - ta, która ujawnia się przy brunecie, oraz ta, która przeznaczona jest dla zupełnie innej części społeczeństwa. I, choć nie mogłam się zdecydować, którą część samej siebie bardziej lubię i cenię, to mogłam być pewna, że przy moim ukochanym jestem dużo, naprawdę dużo bardziej szczęśliwsza. Niesamowitym było, w jak na dobrą sprawę ekspresowym tempie uwinęłam się z przywiązaniem, które coraz bardziej odczuwałam w jego kierunku. Nawet nie potrafiłam przypomnieć sobie kluczowego momentu, w którym wiedziałam, że on to ten, za którego gotowa będę dać się pokroić. Wszystko wyszło tak nagle, całkowicie niespodziewanie, a mimo to spowodowało, że wszystko się jakoś... Ustabilizowało, wiele rzeczy znalazło swoje zastosowania, a niektóre idee odnalazły przeznaczony dla nich, głębszy sens.
- Spryciuch... – mruknęłam wprost do jego ucha, kiedy Aleksander wykorzystał moment, w którym niekoniecznie miałam oczy dookoła głowy – tym razem to znowu on zawisł nade mną, a ja nie miałam zbyt wiele do gadania, bowiem po chwili znów przywarliśmy do siebie, całując się ze wcześniejszym, niezmiennie niemałym zapałem. Znowu to ja robiłam za bezwładną marionetkę, co bezsprzecznie kontrastowało z moją uwcześnie obraną, niezależną postawą.
~*~
Wstawanie wcześnie rano nigdy nie było moją najmocniejszą stroną. Zdecydowanie bardziej wolałam leniuchowanie do momentu, w którym mój organizm sam wybudzał mnie z długotrwającego transu, albo pora była na tyle późna, że inni zmuszeni byli poderwać mnie na równe nogi. Szkoda tylko, że w Akademii o spaniu według własnych upodobań nie było mowy - były określone godziny zajęć, a z samego już rana należało wstać i udać się nie tylko na nasze śniadanie, ale i do stajni, aby zadowolić stosunkowo małe, końskie żołądki. Trzeba było zmierzyć się z tą przykrą rzeczywistością. Codziennie od nowa. Mimo, że w Akademii byłam już od dłuższego czasu, wciąż nie mogłam przyzwyczaić się do panujących tu zasad, i zazwyczaj szukałam wyjść, dzięki którym mogłabym ominąć zajęcia, z którymi akurat było mi nie po drodze. Wiedząc, że śniadanie może mnie ominąć, niekiedy darowałam sobie przyjemność uczestniczenia w nim, mając pełną świadomość, że akurat z tego nikt mnie rozliczać nie będzie. Gorzej było z karmieniem koni, które choć również potrafiłam obejść, bywało cięższe do przeskoczenia. Odkąd jednak liczba tutejszych koni uległa diametralnemu zmniejszeniu, żyłam w przekonaniu, że niepotrzebna jest pomoc aż tylu osób, które zgłaszały się do tego po swoim własnym śniadaniu. Kolejnym 'uniedogodnieniem', na które wprost nie potrafiłam narzekać, był mój żywy budzik, który bez najmniejszych skrupułów postanowił mnie obudzić.
- Nie masz serca - mruknęłam na widok Aleksandra, który postanowił obudzić mnie w sposób, który na szczęście należał do tych przyjemnych. Pochylając się nade mną, delikatnie muskał moją odkrytą szyję, wyszeptując mi ciche przywitanie w okolicach niedaleko położonego ucha. Chcąc nie chcąc, uśmiechnęłam się, widząc jego odzianą już w ubrania osobę.
- Gdybym nie miał serca, to już dawno zrzuciłbym Cię z łóżka - skwitował, po chwili zajmując miejsce na łóżku tuż obok mnie. Nie potrafiłam nie przyciągnąć go z powrotem do siebie, całując go w taki sposób, jakbym nie robiła tego całe wieki. I tak w rzeczywistości też się czułam, mimo, że nasze usta łączyły się ze sobą kilka, całkiem niedługo trwających godzin wcześniej.
- Nie zrobiłbyś tego - zaśmiałam się, będąc pewną, że nie posunąłby się do tak radykalnych kroków.
- Jesteś tego pewna? - jedna z jego brwi powędrowała do góry, a on sam podniósł się na równe nogi, uważnie obserwując mnie, jakby wyczekując momentu, w którym zdam mu wyczerpującą odpowiedź. Nie do końca pewnie, zagryzając przy tym swą wargę, pokiwałam powoli głową. I to był błąd.
- No tego to się nie spodziewałam - odparłam, czując pod sobą nie do końca wygodną, zimną podłogę. Tyle szczęścia w nieszczęściu, że wraz ze mną z łóżka spadła pościel, dzięki której mogłam poczuć się zupełnie tak, jakbym leżała w normalnych warunkach, tylko na niekoniecznie wygodnym materacu. Przymykając więc jak gdyby nigdy nic powieki, przymknęłam oczy, wciąż powstrzymując wszechogarniające mnie zmęczenie. W dodatku, nie minęła zaledwie chwilka, a nasz mały, ciekawski kociak podszedł do mojej ręki, uparcie przyglądając się sytuacji, która do najnormalniejszych nie należała.
<Aleksander? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)