Przysunąłem się do niej bliżej i złapałem za biodra. Przyciągnąłem ją do siebie.
-Jake'a pomysł nie był zły...
Spojrzała na mnie poważnie.
-Żartuje - zaśmiałem się.
Odsunąłem się i oparłem o uchyloną bramę. Patrzyłem jak kolejne krople deszczu opadają na ziemię. Lily podeszła do mnie od tyłu. Spojrzałem na nią, a po chwili znów wróciłem do poprzedniego zajęcia.
-Co w tym deszczu takiego ciekawego ?
-Właściwie nic, ale jednak przyciąga wzrok... Długo będzie padać - westchnąłem.
-Skąd wiesz ?
-Tworzą się bańki na kałuży. U nas mówiono, że im wieksze tym dłużej będzie padało.
Popatrzyła na kałużę, która znajdowała się centralnie naprzeciwko nas. Znajdowały się na niej sporej wielkości bąble, które znikały tak szybko jak się pojawiły. Ustępowały tym samym miejsca nowym.
-To masz jakiś pomysł ?
-W sumie nie, ale każdy dobry pomysł przychodzi z nienacka.
-Myślisz ?
-Tak.
Spojrzałem na nią.
-Przepraszam też za Jake'a i jego zryty mózg.
-Przepraszasz za coś czego nie ma ? - spytała z rozbawieniem.
- No wiesz co ... - zaśmiałem się. - Taka ładna, a taka wredna.
-Prawdomówna - uśmiechnęła się.
Pocałowałem ją i odsunąłem się. Po chwili usłyszeliśmy grzmot.
Lily ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)