Po obiedzie jak zawsze wybrałam się do stajni, do Parysa. Kuc zarżał na
mój widok. Dogadywałam się z nim świetnie. Podczas jazdy bardzo dobrze,
ze mną współgrał. Instruktorzy uważali że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Z uczniami za to dobrych relacji nie miałam .. Oczywiście nie licząc
Bridget. Z nią dogadywałam się świetnie. Niedawno poznałam kolejne
wredne osoby - Meg i Matthew. Teb drugi oczywiście chiał bronić swojej
głupiej dziewczyny. Z rosmysleń wyrwało mnie rżenie Parysa.
- Co powiesz na przejażdżkę? - spytałam.
Poszłam do siodarni po ogłowie konia. Postanowiłam pojechać na oklep.
Wyprowdaziłam konia z boksu i zaczęłam go czyścić. Wzięłam miękką
szczotkę i zaczęłam czesac jego miękką siersć. Pielęgnując go jak zawsze
straciłam rachubę czasu. Oprócz Parysa jeździlam tu jescze na Sonacie,
Faldo, Burbonie i Toskani jednak z żadnych tych koni zbytnio przypadł mi
do gustu. Gdy jego sierśc lśniła już z czystości zajęłam się jego
kopytami. Były one praktycznie czyste. Gdy był już gotowy założyłam mu
ogłowie i wyszłam z nim ze stajni. Gdy wsiadłam ktoś spytał się mnie:
- Gdzie znajdę włascicieli?
- Nie odpowidam na pytania takich prostaków - zaśmiałam się i odjechałam
Lucas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)