czwartek, 19 marca 2020

Od Aidena C.D Caroline

Zapach kobiety wywoływał u mnie najlepsze wspomnienia zeszłego roku. Nic nie napawało mnie takim optymizmem, jak jej towarzystwo. Dotyk dłoni Caroline dosłownie mnie hipnotyzował i czarował, mógłby oddać się mu dobrowolnie na wieki. Uwielbiałem, gdy rysowała niezrozumiałe dla mnie kształy na mojej klatce, by coraz bardziej zaskakiwać mnie swoją fantazją. Kochałem ją, jak nigdy nikogo dotąd. Odczuwałem tak silne przywiązanie do niej, że wielu często uznałoby to za nienormalne, a wręcz obsesyjne zachowanie. Można było po części stwierdzić, że mam obsesję, ale na punkcie dobra dziewczyny. Wydawała się zbyt delikatna i krucha na pełne odsłonięcie jej przed całym światem. Uważałem, że potrzebuje ochrony i pomocy w podejmowanych decyzjach, ale nie uznawałem, że brak jej samodzielności, czy dobrej ręki do wyborów. Często wykazywała się dużo lepszym poziomem pewnych umiejętności,  które prędzej przypisałbym sobie, aniżeli wątłej postaci szatynki. Jej uśmiech rozbrajał wszystkie moje mury ochronne, odsłaniając przed nią dosłownie każdy zakamarek. Wiedziała o mnie niemalże wszystko, prócz największej plamy w moich aktach. Nikt o tym nie wiedział, prócz mojej rodziny i męża siostry, który lekko to mówiąc, uświadamiał mi coraz bardziej winę i zbrodnię, którą wówczas popełniłem. Sądziłem jednak, że nadejdzie kiedyś odpowiedni moment na pozbycie się tego ciężaru i pozwolenie, na poznanie wszystkich moich sekretów dla Caroline, która aktualnie z całych sił podciągnęła szlufki do góry, upewniając się tym, że pas do lonżowania pozostanie na swoim miejscu.
- Jesteś niesamowita, Caroline. Pamiętaj o tym. - uśmiechnąłem się i otworzyłem boks Countess, która natychmiast ożywiła się, drepcząc w miejscu i rżąc, niesamowicie głośno rżąc.
Countess zaprezentowała się od swojej lepszej strony, skupiona konsekwetnie podchodziła do wszystkich sygnałów wydawanych orzez Caroline. Pod koniec pracy klacz kapitalnie wkroczyła zadem i zaokrągliła grzbiet, więc by zakończyć trening dobrym akcentem, dziewczyna zwolniła ją do stępa i bardzo gorąco pochwaliła głosem. Jej spokój i opanowanie przy wierzchowcach było niesamowite, zawsze potrafiła zachować się odpowiednio do sytuacji. Za każdym razem, gdy na nią spojrzałem, była piękniejsza i piękniejsza, jakby z każdą chwilą ujawniała mi coraz to bardziej szczegółówe rysy na jej twarzy.
- Obejrzyjmy dzisiaj film. Odpoczniemy, Tobie po lekcjach to się przyda. Nie będziesz siedziała kolejny dzień nad tymi zadaniami powtórzeniowymi, co Ty na to? - zapytałem, wzmaniając tempo, by dogonić szatynkę wracającą z klaczą do stajni.
- Właśnie, że będę siędziała, Aiden. W przeciwieństwie do Ciebie, cholernie zależy mi na ocenach, więc chociaż w nauce daj mi dowolność. - odpowiedziała, ściągając kawecan z głowy Counti, która nerwowo zaczęła zarzucać ogonem.
- Dzisiaj nie daję Ci żadnej dowolności. - uśmiechnąłem się półgębkiem. - Chyba należy mi się coś losu za wczoraj. - zaśmiałem się i wskazałem na swoją twarz.

Od wyjazdu do Włoszech dzieliły nas już tylko pozostałe dwa egzaminy wiosenne. Ilość czasu, jaką poświęciłem książkom, jest chyba największa niż przez całe moje życie. Wszystko za sprawą Caroline, która wieczorami uwielbiała przesiadywać w moim pokoju, by z lampką wina siedzieć przy biurku i udawać zainteresowanie tym co gadam pod nosem. Wydawała się zadowolona z faktu mojego towarzystwa, a ja czułem się wtedy mniej osamotniony i bardziej zmotywowany do sporządzania notatek, aniżeli kiedykolwiek. Matematyka dosłownie zmiatała mnie z planszy, a wieńczyła całe tygodniowe zmagania uczniów. Bałem się jej, bo wiedziałem, że tylko dzięki niej mogę powtarzać klasę. Dopiero teraz siedząc nad kolejny arkuszem próbnych egzaminów zauważyłem, jak dużą błąd popelniłem, gdy przestałem uzupełniać wiedzę na bieżąco z przerabianym materiałem. Podziwiałem szatynkę za to, że potrafi połączyć tyle obowiązków i znaleźć jeszcze czas na przyjemności.
- Jak ty to robisz, Caroline? - zapytałem, schylając się nad dziewczyną i obejmując ją w talii. Ciasno splecione palce umożliwiały jej swobodne ruchy. - Jak ty to robisz, że jesteś perfekcyjnie zorganizowana i jeszcze nie straciłaś rozumu?
- Konsekwentność w działaniu, Głuptasie. - zachichotała, podnosząc wzrok na mnie. - Skończyłeś ogarniać zadania? - zapytała, próbując pocałować moje usta. Ułatwiając jej to, złączyłem nasze wargi w krótkim, namiętnym pocałunku.
- Tak, idę pod prysznic, a Ty nie szalej z ilością nauki, najlepiej to zostaw i obejrzyj sobie jakiś serial. - wzruszyłem ramionami i dając szybkiego buziaka w jej policzek, wpadłem do łazienki. Powoli zaczęły wracać tam rzeczy Caroline, zaczynając od ubrań, a kończąc na przeróżnych kosmetykach do makijażu. Zadowolony spojrzałem w lusto i uśmiechnąłem się do siebie, powtarzając w głowie, że nie mam prawa tego znowu spierdolić. Gorąca woda bardzo szybko rozluźniła moje ciało, pozbawiając mnie bólów po ostatnim treningu, który może nie należałby do zbytnio udanych, gdyby nie fakt, że dowiedziałem się wówczas mnóstwa rzeczy o Countess i jej reakcjach na bodźce. Nie zmieniło się jednak nic pod względem mojej oceny klaczy, bo wciąż twierdziłem, że jest absolutnie niesamowita i stała się moim oczkiem w głowie, zaraz po Caroline oczywiście. Uwielbiałem to, jak zaczynało się na nowo układać między nami. Wszystko wobec tego stawało się jakby prostsze, gdy u boku miałem ukochaną dziewczynę. Nawet obecność stajennego, Victora, nie wpędzała mnie w złość, czy zazdrość, bo dostałem słowo Caroline, a wiedziałem, że jej mogę zaufać jak nikomu innemu. Nagle usłyszałem skrzypienie drzwi, a do łazienki weszła szatynka, która ociągłymi ruchami pozbywała się ubrań. Wszystkie moje zmysły, gdy widziałem skrawek po skrawku jej ciała szalały do granic możliwości, napędzając się coraz bardziej i bardziej. Stałem bez ruchu, czułem jak strumień wody robi się coraz cieplejszy. Gdy dziewczyna stanęła tuż przed moim ciałem, szybko domykając kabinę, zadarła wzrok, i wpatrywała emocji, lub reakcji na jej poczynania. Nie zrobiłem nic oprócz lekkiego uśmiechu. Caroline zarzuciła na moją szyję ręcę i wciąż się we mnie wpatrywała, gładząc palcami moją skórę. Jej mokre włosy wydawały się niemalże czarne, a odcień skóry sprawiał, że krople wody obdarzały go niezwykłą atrakcyjnością. Wpiłem się w usta dziewczyny, starając się na nowo poznać jej wargi. Oddawała wszystkie pocałunki, robiąc przerwy na szybkie oddechy i uśmiechanie się sobie w twarz. Kochałem jej ciało do granic możliwości, biodra przyprawiały mnie o szaleństwo, a talia błagała o wpasowanie dłoni w nią.
- Jesteś piękna. - mruknąłem jej do ucha, gwałtownym ruchem obracając ją tyłem do mnie. Przycisnąłem ją do swojego ciała, by móc całować jej szyję i obojczyki, powodując tym delikatne westchnięcia kobiety. Gdy chciałem zjechać niżej ustami, poczułem silny uchwyt na ramieniu.
- Nie, przestań. - podniosła głos i odsunęła się ode mnie. - Wyjdź, proszę wyjdź. - dodała, a nie chcąc wszczynać sprzeczki pod prysznicem, po prostu opuściłem łazienkę. Czułem się maksymalnie wściekle, bo dokładnie wiedziała, jak wygląda moje życie erotyczne i zapotrzebowanie na seks, wiedziała, że jest dla mnie w jakimś stopniu ważny. Siedziałem na łóżku, chowając twarz w dłoniac i czekając na Caroline. Gdy kobieta w końcu wyszła, posłała mi przepełnione rozgoryczeniem spojrzenie.
- Po co przyszłaś? Żeby znowu się mną pobawić? - mruknąłem, starając się nie wybuchnąć złością.
- Czyli nawet nie mogę się do Ciebie zbliżyć, bo aż tak potrzebujesz seksu? - parsknęła dziewczyna, mierząc mnie wzrokiem. - Dobrze wiesz, co wydarzyło się między nami na tamtej imprezie, zabolało mnie to. - dodała, zbierając arkusze papieru z biurka.
- Tak, wiem. Przepraszam, Caroline, nie chciałem, żeby to tak brzmiało. - powiedziałem i przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Schowała twarz w moje ramię, bardzo dobrze ukrywając swoje emocje. - Kocham Cię, pamiętaj o tym.

Caroline? ♡
1139 słów = 6 punktów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)