poniedziałek, 25 lipca 2016
Od Arthur'a C.D Luny
Musiałem przyznać, że zapanowanie nad nim było ciężkie. Nie poddałem się jednak, nigdy tego nie robię to dlaczego teraz miałbym to zrobić?
Loki zaczął ujadać, rozejrzałem się i zobaczyłem jak Luna leży na ziemi, a ogier na którym jechała chodzi sobie jak gdyby nigdy nic. Zakląłem pod nosem i zeskoczyłem z siodła na ziemię. Rzuciłem się biegiem w kierunku dziewczyny. Kiedy już się przy niej znalazłem kucnąłem i uważnie się jej przyjrzałem.
- Nic Ci nie jest? - Zapytałem.
- Nie, nic mi nie jest. - Podniosła się z lekkim grymasem na twarzy.
- Pomóc Ci czy sama sobie dasz radę? - Nie byłem przyzwyczajony do pomagania.
- Tak. - Uśmiechnęła się i ruszyła do swojego konia. Nie zastanawiając się już nad niczym zrobiłem do tamo. Dzisiaj już dość jeżdżenia, złapałem za wodze i odprowadziłem niespokojnego ogiera do stajni. Tam załatwiłem wszystkie związane sprawy z Wogatti'm i zacząłem wracać do akademika. Na miejscu wziąłem szybki prysznic, nakarmiłem psa i sam coś zjadłem. Spojrzałem na zegarek, dochodziła siedemnasta.
Wyciągnąłem z torby kombinezon, buty, rękawice i kask. Wszystko było czarne, w końcu to mój ulubiony kolor. Przebrałem się i opuściłem swoje cztery ściany, zamykając za sobą drzwi.
Po kilku chwilach stałem obok Suzuki. Obszedłem maszynę wokół uważnie patrząc na nią, delikatnie przeciągając po lakierze palcem. Wsadziłem kluczyki do stacyjki i wskoczyłem na motocykl. Założyłem kask i rękawice. Już miałem odpalać jednak przede mną stała Luna. Zdjąłem kask, oparłem go na udzie i uśmiechnąłem się do niej tajemniczo.
- Witaj ponownie. - Patrzyłem na nią uważnie.
Luna?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)