- Podobało ci się? - zapytała mnie Luna.
- Tak, było wspaniale! Kocham jeździć w otwarty teren. Wybacz, ale ja już pójdę do akademika. - powiedziałam i pożegnałam się z moją nową znajomą. Myślałam nad moim rodzinnym miastem. Nie posiadałam tam żadnych znajomych, co mnie bolało... Nikt nie chciał w naszym mieście są tylko ludzie plotkarscy, którzy obgadają Ciebie cokolwiek zrobisz. Co do moich rówieśników tam myślą tylko o kasie i ubraniach. Nie masz markowych ubrań, jesteś skreślona na samym początku. Chciałam zostać w Polsce, jednak zarobki na to nie pozwalały. Ale mnie nie obchodzą pieniądze... Chciałabym wrócić do ojczyzny. Moje myśli przerwała chwila. Zauważyłam szatynkę, która stała przed akademikiem w obecności bruneta. Podeszłam do niej.
- Cześć! - odwróciła się.
-Hej .. jestem Olivia miło mi. - przedstawiła się.
-Lena .. dopiero chyba przyjechałaś co ?
-Tak ...
- Ja też wczoraj dopiero przybyłam tutaj. Może chcesz bym oprowadziła cię po akademii? - uśmiechnęłam się przyjaźnie. Olivia odwzajemniła go.
- Pewnie. Mój brat może pójść z nami?
- Jasne chodźcie. - powiedziałam. Pokazałam im po kolei tereny do jazdy, stajnie i boksy koni. Potem nadszedł czas na halę otwartą, halę zamkniętą, Parkur otwarty i zamknięty oraz Padoki.
- Tu jest świetnie. - powiedziała dziewczyna.
- Ja też uważam to miejsce za niesamowite. To było moje marzenie, by tu przyjechać. Przepraszam, że tak od razu pytam, ale gdzie mieszkacie?
- We Francji. - odpowiedział chłopak.
- A ty? - dodała szatynka.
- W Anglii.
- W sumie niedaleko. - mruknął brunet.
- O rany! Nie przedstawiłam was, to mój brat Caleb.
- Miło poznać... - podał mi rękę.
- Mi ciebie również.
Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)