Złapałem psa za obrożę i poszedłem z nim do pokoju. Zdjąłem mu kaganiec. Przebrałem się z zakurzonych ubrań na czyste. Poszedłem do stajni. Wyprowadziłem Lysandra z boksu wyszedłem na dwór i przywiązałem go do wyznaczonego miejsca. Poszedłem po szczotki i zacząłem go czyścić. Vanessa do mnie podeszła i zapytała się.
-Na pewno nic ci nie jest?
-Nie chcę znowu trafić do szpitala.-Powiedziałem pokazując Vanessie szwy na moim brzuchu.
Vanessa skrzywiła się. A ja w tamtym momencie uświadomiłem sobie to że kolejny raz widziała mój rysunek. Po wyczyszczeniu ogiera założyłem mu ogłowie i tam gdzie lonżowałem mustanga wsiadłem na niego.
-Zastanawiałam się jaka to rasa...-Powiedziała.
-Mieszaniec, a co?-Zapytałem się.
-Nie, nic...-Westchnęła.
Galopowałem na ogierze. Po przejściu do kłusa nie wiem jakim cudem ale wykonałem Piaff.
Vanessa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)