Obudziłam się około 5.00. Wszyscy jeszcze spali. Armina nigdzie nie było.
- Gdzie on polazł - pomyślałam.
Podeszłam do Soft, odwiązałam uwiąz i szybko na nią wsiadłam. Klacz bez żadnej łydki ruszyła szybkim galopem. Ruszyła w stronę lasu. Jadąc galopem rozglądałam się za chłopakiem. W końcu zobaczyłam Armina siedzącego na drzewie. Zwolniłam klacz do stępa.
- Schodź z tego drzewa! - krzyknęłam.
Chłopak zszedł z drzewa. Zawróciłam Soft i powiedziałam do niej:
- Kłus.
Klacz była nauczona reagować na głos. Chłopak biegł obok nas.
- Dostaniesz porządny ochrzan od instruktorów, a później od moich rodziców - powiedziałam.
Chłopak nic nie odpowiedział. Był zły. Przeszłam do stępa, a później do stój.
- Wsiadaj - zaśmiałam się.
Chłopak uśmiechnął się.
Armin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)