-Jak myślisz co to był za strzał?-Zapytała.
-Pewnie kłusownicy lub myśliwi.-Westchnąłem z żalem do zwierząt.
Dziewczyna przygotowała paszę koniom a następnie im ją podała. Konie zaczęły jeść. Później do wiadra nalałem im wody. Chętnie się napiły. Założyłem karemu ogierowi jakiś kantar który nie miał właściciela. Przypiąłem do niego lonżę i wyprowadziłem go z boksu. Zaprowadziłem go na arenę. Tam zacząłem go lonżować. Vanessa nas obserwowała. Ogier zaczął galopować, na moje oko był od bardzo silny.
-Czemu nie wziąłeś bata do poganiania?-Zapytała.
-Bo wiem że nie jest mi potrzebny.-Powiedziałem puszczając oczko do dziewczyny.
Zagwizdałem a ogier zwolnił. Bardzo mnie to zadziwiło gdyż konie zazwyczaj na gwizdanie biegną szybciej. Przewiązałem lonżę przez kantar a następnie wsiadłem na ogiera. Dałem mu znak do ruszenia. Jechał spokojnym stępem do momentu gdy mój kochany Alex zaczął szczegać i wbiegać mu pod nogi.
Vanessa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)