poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Olivii - zadanie 5

Aby wam opowiedzieć ten dzień muszę się cofnąć jakieś 6 lat wstecz. Miałam wtedy 12 lat dokładnie był to 24.04.2011 rok. Pamiętam,że moja mam wtedy leżała w szpitalu i byłą na chemioterapii,Ojciec miał mnóstwo spraw na głowie a Brat wymknął się nocą aby zdobyć jakiekolwiek pieniądze.Nie pojmowałam chyba wtedy jeszcze całej tej sytuacji. Ale zacznę od początku bo od środka nie warto. Tak więc obudziłam się bardzo rano byłą to jakoś chwilę po czwartej. Pamiętam,że śnił mi się koszmar,może nie powiem wam tak dokładnie jak tamtego dnia co to był za sen ale takich snów się nie zapomina. Ciemne pomieszczenie mulatkę,siedziałam przywiązana do krzesła,byłam biała niczym ściana. Chciałam się wydostać pozrywać liny ale nie mogłam ktoś mocno mnie przywiązał. Zaczęłam nieśmiało wołać "Pomocy" ale nikt nie nadchodził. Gdy zaczęłam płakać pojawiła się nade mną "Ona" Jakby moja siostra bliźniaczka ale była większa i miała czerwone oczy. Wyglądała jak Demon zbliżała się do mnie a ja nie mogłam nawet krzyczeć ze strachu. Głos mi zamarł z moich oczu leciały łzy chciałam się obudzić ale ona mi nie pozwalała. Nagle Przemówiła swoim głosem był on przerażający 
"Livii .. siostrzyczko moja .. czemu się mnie boisz" 
Na to przerażona ja wydukałam .. 
"Mam brata a ty nim nie jesteś"
"Jestem częścią Ciebie i zabijam twoją matkę" 
"Kłamiesz to nowotwór .. i ona nie umrze" 
"Umrze .. już niebawem i nic na to nie porazisz"
"Przestań" rozpłakałam się a ona dalej coś szeptała 
Gdy moje powieki się otworzyły postaci nie było,do pokoju docierały nieśmiałe promienie wschodzącego słońca. Bałam się ponownie zamknąć oczy rozejrzałam się po całym domu. Jak zawsze tata spał w sypialni sam a brata nie było za to ja patrzyłam na zdjęcie mamy. "Nigdy mnie nie zostawisz" 
Sięgnęłam do lodówki i wyjęłam jajka,sięgnęłam patelnie i lekko posmarowałam masłem po czym wsączyłam ogień i zrobiłam sobie i tacie jajecznice. 
-Tato wstawaj!! 
-Już wstaje .. -westchnął 
Wsuwałam jajecznice,postanowiłam nic nie mówić mu o tym dziwnym śnie po co bardziej go martwić. 
-Jest Caleb ?
-Chyba śpi nie budźmy go-szepnęłam 
Tata usiadł i zaczął jeść a ja poszłam spakować rzeczy na konie oraz ubrałam się. Umyłam zęby i twarz oraz uczesałam sobie dwa warkoczyki.
-Spakowana ?
-Tak .. 
-Posłuchaj .. mam sporo spraw do załatwienia więc odbiorę Cię po 22 dopiero ze stajni Pani Sofia się tobą zajmie. 
-Dobrze tato .. wiesz,że ja to tam mogę całe dnie siedzieć .. 
Poszliśmy do auta tata odpalił silnik,jeździł bardzo przepisowo co mnie drażniło. Po dotarciu na miejsce wzięłam podręczny plecak ucałowałam tatę i pobiegłam do Pani Sofii 
-Dzień Dobry 
-Witaj Livii pomożesz mi ?
-Tak .. 
Była to około siódmej rano konie całą noc stały na pastwisku.
-To zmielisz owies i wsypiesz oraz sprawdzisz poidła a potem wpuścisz konie. 
A ja muszę wypełnić sporo dokumentów. 
-Dobrze już się robi 
Poszłam tam gdzie stał młynek i wsypywałam owiec cały nacisnęłam guzik a on się mielił. Napełniłam taczkę owsa wzięłam miarkę i pojechałam z nią do stajni sypnęłam po miarce po czym schowałam taczkę do gospodarczego boksu. Gdy sypałam zerkałam na poidła a te które były brudne czyściłam. Otworzyłam bramę i zadzwoniłam łańcuchem konie ruszyły w moją stronę. Gdy weszły do stajni karze do swojego boksu pozamykałam je. Zajrzałam do Worynii była w ciąży lada chwila mogła się źrebić .. Gdy do Stajni przyszła pani Sofia z uśmiechem powiedziała 
-Wolisz jazdę na placu czy teren ? 
-Teren .. -uśmiechnęłam się 
-To wybierz sobie konia .. 
Popatrzyłam po stajni wzięłam mojego ukochanego hucuła Kzorie 
-To ja też wezmę hucuła Piwonie 
Poszłyśmy po sprzęt po czym wyczyściłyśmy konie. 
Teren trwał z 2 godzinki zwykły przyjemna przejażdżka po polach i lasach. 
Po terenie odniosłam sprzęt i puściłam konie na pastwisko w boksie została tylko Worynia. Poszłam na obiad a potem zamiatać stajnie. Nagle rozległo się rżenie konia spojrzałam na Worynie kręciła się 
-Co jest malutka 
Rżała dalej nagle zobaczyłam jak na świat przychodzi mały źrebak. Byłam strasznie przejęta gdy runął na ziemię ale ta zaraz zaczęła go lizać. 
Weszłam do niej i pogłaskałam ją i malutką. Po czym wybiegłam i powiedziałam Pani Sofii
-No to nadasz jej imię tylko na W 
-Dobrze będę myślała .. 
Resztę dnia spędziłam w boksie Woryni i myślałam nad imieniem. głaskałam małą pod wieczór byłam zmęczona i zasnęłam. Obudził mnie tata który po mnie przyjechał,zastał mnie w boksie źrebak spał na moich kolanach. Otworzyłam oczy pocałowałam malutką i jej mamę po czym poszłam do Pani Sofii 
-Mam imię Wizja !! 
-Śliczne .. 
-Mogę przyjechać jutr do małej 
-Jasne .. 
Po powrocie do domu cały czas myślałam o małym źrebaczku .. aż zasnęłam w sowim łóżku. Zastanawiacie się czemu ten dzień ? Bo tego dnia urodziła się moja miłość .. moja najlepsza przyjaciółka .. To chyba tyle z tej opowieści.


Dostajesz 65 punktów za opo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)