Nie chciała przeprosić, więc łaskotałem ją dalej.
-Panna przeprosi czy raczej nie zamierza ?
Zaprzestałem na chwilę tej zacnej tortury i spojrzałem na nią wyczekując odpowiedzi.
-Hmm... Nie zamierzam - uśmiechnęła się.
- W takim razie jestem do tego zmuszony...
Powróciłem do swojego sposobu. Łaskotałem ją przez kilka następnych chwil, a ona zanosiła się śmiechem.
-No dobra, dobra !
-Hmm?
-Dosyć, bo już płaczę ze śmiechu... Przepraszam...
-Czyżby ?
- Żartowałam ! - zaśmiała się.
Wykorzystała tą chwilę mojej nieuwagi i sprytnie uciekła. Widziałem jak skręca pomiędzy drzewami. Wstałem i poszedłem, a po chwili już biegłem za nią. Postanowiłem, że poczekam na nią przy jednym z drzew będących z przodu. Pobiegłem szybciej, aby ją przegonić i zostać niezauważonym. Udało mi się.
****
Czekałem na nią i w końcu się pojawiła. Lekko zdyszana oparła się o drzewo, przy którym stałem.
-Długo kazałaś na siebie czekać - zaśmiałem się.
Była lekko zdziwiona faktem, że stoję tuż przed nią.
-Ale jak ty.... co ty tu ? No wiesz...
-Przeczucie - odpowiedziałem pewnie.
Patrzyła jeszcze chwilę na mnie. Nasze, a raczej jej zamyślenie przerwał szelest krzaków. Zaczęły się poruszać.
-Może lepiej stąd chodźmy - powiedziała szybko.
- Jeśli to jakieś zwierzę typu dzik to nie uciekniemy...
W tym samym momencie spojrzeliśmy na drzewo. Wycofaliśmy się powoli w jego kierunku. Pomogłem jej wejść. Odwróciłem się w kierunku krzaków, a z nich wyłonił się potężnej wielkości dzik. Szybko wdrapałem się na drzewo. Usiedliśmy na grubej gałęzi jakieś 3 metry nad ziemią. Dzik okrążył drzewo parę razy.
***
Po 2 godzinach nareszcie dał spokój i odszedł. Zeszliśmy i czym prędzej uciekliśmy od tego miejsca.
- A zaczęło się od telefonu... - powiedziałem cicho z uśmiechem na ustach.
-A skończyło na siedzeniu na drzewie przez bite 2 godziny...
Oboje się zaśmialiśmy.
-Nogi mnie bolą przez to siedzenie na drzewie... - powiedziała po przejściu kilkunastu metrów.
Usiadła na skale i ani myślała iść dalej.
-Mnie też, ale chodź, już niedaleko...
-Nie idę.
Podszedłem do niej i przerzuciłem przez ramię.
-Nie chcesz iść to ja cię zaniosę...
-Już wiem jak się czuje worek ziemniaków...
-Za lekka jesteś jak na worek ziemniaków - zaśmiałem się.
Olivia ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)