- Niektóre rzeczy nie po to zostały Ci ujawnione, żebyś od razu mógł je rozumieć - śmiałam się pod nosem wychodząc na brzeg. Wystarczyło że tylko raz zawiał delikatnie wiatr, a piasek w dużych ilościach osiadł na moim mokrym ubraniu. Zresztą, nie tylko na moim, bo i na Edwarda, jednak on wydawał się nie zdawać sobie z tego sprawy, a ja chyba nie miałam zamiaru go oświecić, może to i lepiej? W końcu gdyby mu to przeszkadzało, na pewno by już to odczuł.
- Nie wiem co siedzi w Twojej głowie, naprawdę. - odezwał się chłopak, kiedy zajęłam "miejsce" obok niego. Wzrokiem lustrował moje mokre ubranie, jakby zamierzał mi przekazać, że niekoniecznie dobrze to wygląda.
- Po prostu uznajmy, że jestem mądra inaczej. Tyle wystarczy w zupełności. - wzruszyłam nieznacznie ramionami, rzucając przewieszoną w pasie bluzę za siebie - zdejmując ją miałam wrażenie jakby ubyło mi kilka lat ( zabrzmiało jak wyznanie staruszki), co za pewne było spowodowane tym, iż naprawdę mocno nasiąknęła wodą.
- Wiesz, jedyne co mnie zastanawia to to - uśmiech zniknął z moich ust ustępując miejsca grymasowi, w akompaniamencie cichego westchnięcia. Momentalnie cała dobra energia ze mnie uszła, kiedy tylko powróciłam do rzeczywistości. - Że zawsze zastanawiam się nad czymś, jak już to zrobię. To cholernie głupie, a nie wydaje mi się, żeby dało się coś z tym zrobić.- spoglądając na chłopaka widziałam, że jest myślami daleko stąd. Spoglądał uparcie w prawą część swojego pola widzenia, za pewne nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że cokolwiek wyprodukowałam w jego stronę. Nie zastanawiając się ponownie zbyt długo, wstałam otrzepując się z piasku i innych gówien, w locie targając za sobą bluzę. Zmierzałam szybkim krokiem w kierunku drogi powrotnej, nie zerkając ani przez chwilę za siebie, czy może Edward zorientował się, że mnie ubyło.
~*~
W drodze powrotnej złapała mnie ściana deszczu, co nie wróżyło niczego dobrego. Oznaczało to, że za niedługo wróci i Edward, spłoszony za pewne deszczem.
Dopiero stojąc pod boksem Alaski, a właściwie czyszcząc ją zgrzebłem coraz bardziej uświadomiłam sobie, że zbyt dobrze to ja nie postępuje. W reszcie znalazł się ktoś, kto w jakikolwiek sposób potrafi spędzić ze mną choćby pięć minut swojego cennego czasu, a ja zachowuję się jak zwykła szmata. No ale, co zrobić, skoro już się napuszyłam i obrażona obróciłam się na pięcie? No właśnie, już nic. Pozostaje mi mieć nadzieję, że albo mnie doszczętnie oleje i nie będziemy mieli jakiejkolwiek możliwości rozmowy, albo uda mi się podreperować swój charakterek. Opcja pierwsza wydawała się być bardziej prawdopodobna.
- No no no, Eskadronik - prychnęłam śmiechem pod nosem, zawijając owijki dookoła nogi Alaski. Trzeba było przyznać, że nie dość, iż klacz była urodziwa sama w sobie, to jeszcze ładnie dobrany kolorystycznie sprzęt dodawał jej uroku. Kiedy uporałam się z zawinięciem wszystkich czterech owijek i zapięciem skośnika, którego dobrałam "dodatkowo" do jej nowego ogłowia, jedynym problemem było siodło, a raczej popręg, który nie miał zamiaru współpracować. Latałam jak osoba z owsikami od jednego boku konia do drugiego, obniżając za każdym razem popręg na przystułach o jedną dziurkę. Nawet zmiana popręgu na ten z gumami nie pomogła - popręg wciąż był luźny, a ja ni za cholerę nie mogłam go wyżej podciągnąć. Uznałam że zostawię to na moment, na którym już na niej będę siedzieć, w końcu często gęsto z siodła podciągnąć jest łatwiej. Podpięłam jeszcze tylko klacz w przejściu między boksami do kantara, a sama poleciałam jak torpeda do siodlarni, gdzie zostawiłam przed godzinami ubranie, w które miałam się przebrać. Mokre rzuciłam do siatki pod swoją szafką, po czym w równie zawrotnym tempie, powróciłam do swojego końskiego kompana. Na szczęście klacz stała grzecznie, jednak już z daleka dało się zauważyć zmianę - popręg wreszcie był dobrze podpięty, a nie luźno zawieszony. Podchodząc bliżej rozwikłałam zagadkę - Edward stał przy Alasce, dopiero później zauważając moją obecność. Nie mówiąc żadnych zbędnych słów, od słowa do słowa umówiliśmy się, że i on zaraz do mnie dołączy, aby wspólnie poskakać jakiś niezbyt ambitny szereg na hali.
<Edward? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)