- Tak się składa, że ja tam mieszkam – uśmiechnąłem się – I Vivian
i Marceline. Nie wiem jak one ale ja nie mam z tym problemu, one też nie
powinny chyba mieć. Vivian też często nie ma w pokoju, bo spędza czas ze swoim
chłopakiem.
Arthur wydawał się zadowolony z odpowiedzi, ale pozostał
cicho. Nie powiedział nic. Dopiero po chwili, jakby dopiero dobierał słowa do
odpowiedniej odpowiedzi, odezwał się:
- To się cieszę.
Chłopak jest strasznie dziwny, a przynajmniej taki wydaje się
po pierwszym wejrzeniu. Jest dość specyficzny. Większość osób, które dotychczas
znałem były typem imprezowiczów. Dzisiejsza młodzież już taka jest.
Westchnąłem.
- Nie będziesz już jeździł? – zapytałem po chwili milczenia.
Zawahał się.
- Raczej nie.
Dobra, zaczynam się poważnie zastanawiać, czy z tym facetem
jest wszystko dobrze. OK, Cavan, uspokój
się. Nie wszyscy są duszami towarzystwa.
- To ja idę do pokoju. Do zobaczenia.
Wróciłem do pokoju, gdzie pierwsze co zrobiłem to położyłem
się na łóżku i zacząłem rozmyślać nad swoim życiem ,a dokładnie, co teraz robią
moje siostry, a raczej cała rodzina. Może za mną tęsknią? Zapewne. Nigdy nie
lubiliśmy się rozdzielać, a szczególne z siostrami. Byliśmy nierozłączni od
małego. Od brzucha do teraz, i nadal.
~~*~~
Po długich rozmyślaniach usłyszałem otwieranie drzwi.
<Arthur? Wybacz, że takie krótkie, ale nie mam weny >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)