Gdy dotarliśmy na miejsce byłem skonany. Wreszcie Hayley znalazła swoją młodszą siostrę.
Czekaliśmy na korytarzu na wieści od lekarzy. Kiedy doktor przekazał tak okrutną wiadomość jaką był śmierć ojca dziewczyn obie się załamały. Hayley chciała wracać do akademii ale nie po to tu jechałem. Nie było sensu pocieszać ich bo to głupie słowa.
Po wypisie i przetransportowaniu ciała do kostnicy udaliśmy się do mieszkania dziewczyn.
Kate wyszła z Hayley i psami na spacer a ja w tym czasie załatwiałem wszystko w urzędach.
łącznie z pogrzebem,cmentarzem itd. Wróciłem wieczorem dziewczyny siedziały na kanapie przybite.
-Pogrzeb jest jutro o 17 zostanie pochowany tam gdzie wasza mama -powiedziałem krótko
Skinęły głowami a ja udałem się pod prysznic Po czym zajęłam łózko w pokoju Hayley.
Nawet nie minuta a zasnąłem twardo.
Obudziła mnie Hayley około 15 następnego dnia. Zdarzyłem tylko się ogarnąć i pojechaliśmy na pogrzeb. Dziewczyny płakały a ja starłem się jakoś je podtrzymywać.
Ceremonia skończyła się około 19 i już chwilę po byliśmy w mieszkaniu.
<Hayley,wiem,ze krótkie resztkami sił pisane >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)