wtorek, 15 stycznia 2019

Od Any C.D Riley

Otworzyłam wręczony mi przez Riley prezent. Na widok znajdujących się w nim przedmiotów, uśmiechnęłam się promiennie.
- Dziękuję bardzo - zamknęłam przyjaciółkę w uścisku. Po chwili odsunęłam się i wyciągnęłam z pakunku bransoletkę przedstawiającą smoka, żeby od razu zapiąć ją na nadgarstku, obok tej z grupą krwi, którą nosiłam codziennie. Ta nowa pewnie do niej dołączy. - Jest śliczna. I rękawiczki - zaśmiałam się cicho. Ciekawe, czy wiedziała, że te, w których do tej pory jeździłam, jakiś tydzień temu padły ofiarą Ghosta, który uznał je za wspaniałą zabawkę, ściągnął ze stołu i pogryzł do tego stopnia, że nadawały się tylko do wyrzucenia.
- Cieszę się, że ci się podoba - Riley odwzajemniła uśmiech. Całe spięcie, które w niej wyczuwałam, gdy wręczała mi prezent, uleciało.
- Ja też coś dla ciebie mam - przyznałam. - Ale co: zobaczysz później - mrugnęłam do niej zadziornie.
Chwilę później w końcu udało nam się zasiąść na kanapie z miską popcornu i kubkami kawy. W błyskawicznym tempie wybrałyśmy film, który nam obydwu przypadł do gustu. Gdy Ada wróciła z treningu, z impetem wskoczyła między nas, by po chwili śledzenia akcji filmu, ostatecznie przysnąć.
Wróciłam do siebie chwilę przed północą. Gdy otworzyłam drzwi, przywitała mnie cisza, założyłam więc, że Camille już śpi. Neron, który leżał w rogu pokoju, otworzył tylko jedno oko, a gdy mnie zobaczył, ziewnął potężnie i powrócił do przerwanego odpoczynku. Tak cicho, jak potrafiłam, poszłam do swojej sypialni, a Ghost podreptał za mną.

~•~

*dłuższy czas później*

Od mojego powrotu z USA chodziła za mną chęć na wybranie się na lodowisko. Jednak, po części dzięki Moon, nie znalazłam jak dotąd na to czasu. Cały czas wolny schodził mi na próbach ucywilizowania jej i jak na razie nie było znać większych efektów. Tak jak na początku, pozwalała mi do siebie podejść. Progresem było to, że teraz pozwalała mi się zazwyczaj dotknąć, mogłam ją również spokojnie prowadzić w ręce w obrębie jej padoku. Ale gdy tylko próbowałam przekroczyć z nią ogrodzenie, zachowywała się gorzej niż Charlie na samym początku naszej znajomości i natychmiast wyrywała do przodu, często omal nie wyrywając mi ramienia ze stawu. Dlatego ograniczałam ćwiczenia z nią do bezpiecznej, ogrodzonej strefy.
Tak się jednak złożyło, że dzisiejszy dzień miałam wolny. Był czwartek, czyli dzień zajęć sportowych, na które i tak zazwyczaj nie chodziłam z powodu "mojej starej kontuzji" (zapytacie, jakim cudem w takim razie jeżdżę konno? Cóż, w siatkówkę też mogłabym grać, ale po co, jak można wykpić się bólem stawu skokowego?). Do tego wczoraj Mon Cherie zgubił podkowę na padoku, był więc uziemiony do jutra, kiedy to do stajni miał przyjechać kowal. A Moon? Nic jej się nie stanie, jak jeden dzień spędzi bez mojej obecności. Spuściłam na padok koło niej Charliego, żeby nie czuła się zbyt samotna.
Teraz wystarczyło przeciągnąć kogoś na swoją stronę, jeśli chodzi o pomysł wagarów.
Oczywistym wyborem była Riley, do której wpadłam z przewieszoną przez ramię gitarą w pokrowcu, zaraz po porannym karmieniu koni. Otworzyła mi zaspana, natychmiast przenosząc wzrok ze mnie, na gitarę.
- O co chodzi? - zapytała, pytanie kończąc ziewnięciem.
- Mam plan na dzisiaj - oznajmiłam, wyciągając z kieszeni kluczyki od samochodu i zadzwoniłam nimi przed twarzą przyjaciółki. - A składa się on na trzy sylaby - promienny uśmiech rozjaśnił moją twarz i oznajmiłam, akcentując każdą sylabę: - Wa-ga-ry.
- Serio? - Riley nie wyglądała na przekonaną. - Ty i...
- Och, daj spokój, dzisiaj jest czwartek! Zajęcia sportowe!
- A no tak, to wszystko wyjaśnia - westchnęła Ril z doskonale wyczuwalnym sarkazmem. - Ana, ty możesz podeprzeć się kostką, ale ja...
- Daj spokój, coś wymyślimy. Powiemy, że jesteś niedysponowana czy coś... - w zasadzie skakałam już podekscytowana w miejscu. Mimo negatywnego przyjęcia mojego pomysłu byłam w zasadzie pewna, że dziewczyna w końcu się zgodzi. I zrobiła to nawet wcześniej, niż się spodziewałam.
- Boże, jesteś niemożliwa - w głosie brunetki dało się usłyszeć coraz większe rozbawienie. - Dobra. Olewamy dzisiejsze lekcje - zanim skończyła zdanie, ja już piszczałam z radości.
- No i o takie podejście mi chodziło! Dobra, za pół godziny przy moim samochodzie. Ubierz się ciepło, bo planuję spędzić dzisiejszy dzień na świeżym powietrzu.

~•~

- Tak w zasadzie, to po co ci gitara? - zapytała Riley, ściszając radio, które włączyłam na maksymalną głośność, gdy tylko wsiadłyśmy do samochodu.
- Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać - odparłam, rzucając przyjaciółce krótkie spojrzenie, żeby zaraz na powrót skupić uwagę na drodze.
- Mimo to nigdy nie zabierałaś jej do miasta - zauważyła, z resztą trafnie.
- Dzisiaj jest wyjątkowa sytuacja.
Riley chciała jeszcze coś dodać, ale uniemożliwiłam jej to, z chytrym uśmieszkiem pogłaśniając z powrotem muzykę. Z głośników ryknęła piosenka Spice Girls "Wannabe". Zaczęłam śpiewać, to znaczy, przy tym natężeniu dźwięków, wydzierać się:


Yo, I'll tell you what I want, what I really, really want
So tell me what you want, what you really, really want
I'll tell you what I want, what I really, really want
So tell me what you want, what you really, really want


Wskazałam Riley palcem, rzucając jej znaczące spojrzenie, żeby również zaczęła śpiewać. Co zrobiła po chwili, niepewnie, ale już chwilę później obydwie darłyśmy się na cały regulator.


I wanna, I wanna, I wanna, I wanna,
I wanna really, really, really wanna zigazig ah

If you want my future, forget my past
If you wanna get with me, better make it fast
Now don't go wasting my precious time
Get your act together we could be just fine

I'll tell you what I want, what I really, really want
So tell me what you want, what you really, really want
I wanna, I wanna, I wanna, I wanna,
I wanna really, really, really wanna zigazig ah

~•~

- Dowiem się w końcu, jaki jest plan naszej dzisiejszej ucieczki z zajęć sportowych? - zapytała mnie Riley, gdy w końcu skończyłyśmy ze zdzieraniem sobie gardeł i włączyłyśmy wolniejszą piosenkę. Właśnie wjechałyśmy do miasta.
- Jeśli musisz wiedzieć... - włączyłam kierunkowskaz i skręciłam w drogę prowadzącą na lodowisko. - No więc tak: najpierw lodowisko, bo zbieram się już od kilku dni, a poza tym dzisiaj jest Ice Freestyle Day - Riley rzuciła mi pytające spojrzenie, więc wytłumaczyłam. - Impreza dla miłośników łyżwiarstwa. Można się popisać przed osobami, które również kochają łyżwy, a także zdobyć nowe doświadczenie.
- Nie obraź się, ale to chyba... - zaczęła, jednak szybko jej przerwałam.
- Wiem. Mimo to uznałam, że możesz spróbować - uśmiechnęłam się do przyjaciółki, zanim płynnie zajęłam upatrzone wcześniej miejsce parkingowe. - Postaram się nie zanudzić cię, gdybyś jednak uznała, że ci wystarczy, z okazji tej imprezy będą na lodowisku stoiska z gorącą czekoladą i na pewno czymś do jedzenia. Także możesz na chwilę zejść z lodu i nacieszyć się tymi atrakcjami - zgasiłam silnik, wyjęłam kluczyk ze stacyjki i opatuliwszy się szalikiem, który zdjęłam na czas jazdy, wysiadłam z samochodu.
- Więc uciekasz z zajęć sportowych, żeby uprawiać inny rodzaj sportu.
- Mniej więcej - otworzyłam bagażnik, żeby wydobyć z niego łyżwy, które zawsze woziłam ze sobą zimą, w pozostałe pory roku zastępując rolkami. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się okazja do pojeżdżenia. - Potem myślałam nad centrum handlowym, chociażby tylko po to, żeby coś zjeść. Jak nie, to może jakaś restauracja w mieście? - dołączyłam do Riley na chodniku i ramię w ramię ruszyłyśmy do hali, na której znajdowało się lodowisko. - Po południu, jeśli by zbytnio nie wiało, mogłybyśmy pójść na plażę pooglądać statki w porcie. A może nawet załapać się na jakiś rejs, gdyby akurat ktoś organizował.
- A co z gitarą? - Riley widocznie nie mogła przeboleć, że cały czas omijam ten temat.
Ta gitara to była w sumie niespodzianka. Dla wszystkich. To znaczy, zostałam zaproszona na ten Freestyle Day przez chłopaków, z którymi "rywalizowałam", gdy pierwszy raz wybrałam się z Riley na lodowisko, a po nim, w okolicach 16:00, miało się odbyć ognisko na plaży. Na które również zostałam zaproszona. Wraz z osobą towarzyszącą. Uznałam, że moglibyśmy wspólnie pośpiewać przy akompaniamencie gitary, jeżeli uczestnicy wyraziliby taką wolę.
- Dowiesz się później - odpowiedziałam na pytanie przyjaciółki z chytrym uśmieszkiem.

Riley? To co z zaplanowanych czynności robimy? 😃 Oczywiście ognisko obowiązkowe 😘

1282 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)