środa, 2 stycznia 2019

Od Gai C.D Esmeraldy - zadanie 1

Zapięłam pasek pod brodą od czarnego kasku i mocniej złapałam za wodze. Zapięłam kieszeń kurtki, do której włożyłam telefon oraz klucze. Ruszyłam z Kleopatrą w stronę miejsca, w którym umówiłam się z Esmeraldą, a mianowicie stajnią dla koni prywatnych. Podczas tej krótkiej drogi dygotałam z zimna, a moja podopieczna rozglądała się zaciekawiona terenowi, z nastawionymi uszami. Na miejscu byłam trzy minut przed czasem, dzięki czemu mogłam spokojnie podciągnąć klaczy popręg, rozwinąć strzemiona i na nią wsiąść. Gdy wykonałam wszystkie te czynności, podjechałam bliżej wejścia. Z pierwszego boksu wystawiła głowę kasztanowata, okiełznana klacz, która zapewne należała do Esmeraldy. Nawet nie zapewne, tylko na pewno.
- Esma, my już czekamy! - powiedziałam wyższym niż zazwyczaj tonem.
- Już wychodzimy, tylko jeszcze ochraniacze! - odparła wręcz natychmiastowo dziewczyna.
Na poczekaniu pozwoliłam Siwej ruszyć stępem i robić duże kółka. Nawet się nie obejrzałam, a Esmeralda wyszła wraz z Jaskółką i ponownie się ze mną przywitała. Poczekałam, aż ona również wsiądzie na swojego wierzchowca, a później ruszyłyśmy spokojnym stępem w stronę lasu. Cały czas zielonooka żartowała sobie, że jednak zdecydowałam się na ubranie kurtki. Już czuję, że od dzisiaj będzie kojarzyła mnie z osobą, która nie nosi w zimę dodatkowego. Najlepiej puchowego okrycia.
Po tych dziesięciu minutach chichotania pogrążyłyśmy się w rozmowie na jeden z moich ulubionych tematów, czyli co mnie skłoniło do wydzierżawienia siedmioletniej Kleopatry i jak to się w ogóle stało. Moje odpowiedzi były długie i energiczne. Mam wrażenie, że było widać, że bardzo polubiłam tę klaczkę. Na pewno nie zamieniłabym jej w tej chwili na żadnego innego konia, o nie nie! W pewnym momencie zakończyłam tę rozmowę, zmieniając temat. Zaczęłam zachwycać się lasem, którym przejeżdżałyśmy, bo nie ukrywajmy, robił wrażenie z zimę. Ośnieżona dróżka i drzewa, były całkowicie zakryte przez biały puch. Byłam bardzo ciekawa, jak wygląda na tle lasu leśna zwierzyna, którą rzadko widywałam. A szkoda, bo lubię obserwować sarenki, zające i inne kreaturki. No cóż, przekonałam się, jak to jest zobaczyć zwierze, jakim był jeleń, na grzbiecie Kleopatry. W pewnym momencie tuż przed nosami naszych koni przebiegło owe zwierzę. Klacz kompletnie nie spodziewała się takich niespodzianek. Zastrzygła uszami, a gdy tylko zwierzę przebiegło, ta zerwała się do dzikiego galopu, zrzucając mnie z siodła.
- Nic ci nie jest? - wręcz od razu spytała się mnie Esmeralda, schodząc z Jaśki. - Coś cię boli?
Pokręciłam przecząco głową, wpatrując się w biegnące przed siebie ciało klaczy. W przeciwieństwie do niej Jaskółka jakby nie zauważyła zwierzęcia. Stała spokojnie w miejscu, czekając na dalsze polecenia swojej właścicielki. Wstałam lekko obolała i zaczęłam niespokojnie obracać się wokół własnej osi.
- Musimy iść jej szukać, wolę nie myśleć co może się stać po zmroku. - powiedziałam. - Tym bardziej że w tej okolicy grasują wilki, podobno.
Brązowowłosa pokiwała głową w górę i w dół, po czym wsiadła z powrotem na Jaskółkę. Oznajmiła, że pojedzie przodem, po czym popędziła za śladami Kleosi. Otrzepałam się ze śniegu, po czym szybkim marszem ruszyłam za nią. A co będzie, jeśli się nie znajdzie przed zmrokiem? Albo co gorsza, zaatakują ją te zębate, mięsożerne stworzenia? Na myśl o spotkaniu z wilkami zadrżałam i rozejrzałam się. Tak to jest, jak się za dużo myśli, a za mało robi. Dlatego zwiększyłam tempo, a mianowicie zaczęłam biec. Dość szybko biec. Niestety, ale trafiłam na rozstaje dróg. Starałam się więc ujrzeć końskie ślady, które na moje nieszczęście, w połowie zasypał śnieg. Tutaj punkt dla mnie, gdyż w połowie. Po krótkim przypatrywaniu się śniegu ruszyłam w lewą stronę. Zaniepokojona biegłam jeszcze przez przynajmniej pięć minut, co jakiś czas rozglądając się, czy nie biegnie za mną banda mięsożerców. Okej, to, że są tak przeze mnie nazywane, nie znaczy, że ich nie lubię! Bardzo szanuję te zwierzęta, jednak nie chciałabym zostać przez nie pożarta. Na szczęście nie musiałam biec długo, gdyż już po chwili znalazłam Esmeraldę stojącą przy Kleopatrze. Dziewczyna próbowała uspokoić klacz, która nie dawała jej się nawet dotknąć. Próbowała się wyrwać i ponownie uciec. Wolnym krokiem podeszłam do Jaśki, jej koleżanki i właścicielki, po czym rozpoczęłam próbę uspokajania siedmiolatki. Po chwili się udało i obie ponownie wsiadłyśmy na konie, ruszając dalej.

Esmeralda? c:
666 słów= 3p.


Za zadanie 20 punktów, za słowa 3 punkty, czyli razem 23 :>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)