sobota, 12 stycznia 2019

Od Gai - Bal Noworoczny

Parsknęłam śmiechem, słysząc pytanie istotki, jaką była Riley. Dziewczyna przynajmniej piąty raz pytała się mnie, czy naprawdę nie idę sama na Bal Noworoczny.
- Oh, Kobito, mówię ci to setny raz. - powtórzyłam. - Idę z Camille'em. Zakoduj to sobie!
Brunetka uniosła brwi, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Jej mina wyglądała naprawdę zabawnie. Zachichotałam, na co na jej twarzy pojawiła się kolejny, szeroki uśmiech. Dziewczyna klepnęła mnie w ramię, na co ja zmarszczyłam brwi i prychnęłam.
- Nie prychaj, jeszcze się naprychasz w życiu.
Na te słowa roześmiałam się jeszcze bardziej. Riley właśnie była świadkiem dostawania przeze mnie głupawki. Brązowooka pokręciła rozbawiona głową, po czym odstawiła nasze kubki po herbacie do zlewu. Przeprosiłam ją za te śmiechy chichoty i podziękowałam za posprzątanie za mnie naczynia. Gdy ta ponownie usiadła na dużej, skórzanej kanapie pogrążyłyśmy się w rozmowie na temat dzisiejszego dnia i bałaganu, jaki będzie dzisiaj wieczorem w akademiku.

~~~-~~~

W sobotnie popołudnie, a właściwie już wieczór, w akademiku panował prawdziwy harmider, spowodowany przygotowaniami do Balu Noworocznego. Płeć żeńska (mówię też o sobie), nie mogła się powstrzymać od podzielenia informacją co która założy na bal, lub jak będzie wyglądać, a przeciwną najwyraźniej męczyły krzyki i piski ich partnerek. Nie ukrywajmy, mężczyźni mają naprawdę ciężko z kobietami.
Moje przygotowanie rozpoczęły się o godzinie dwudziestej, a zakończyły niespełna pięć minut później, gdy uznałam, że nie mam co na siebie założyć. Mogłabym iść po poradę do koleżanek, jednak ciężko było przejść przez zatłoczony korytarz. Dlatego postanowiłam, że decyzję podejmę sama. Po dziesięciominutowej ”przerwie”, podczas której myślałam, że w końcu nie wyjdę z pokoju i napiszę do Camille'a, że niestety jestem chora, wstałam pełna nadziei z łóżka i podeszłam do szafy. W jej wnętrzu był rząd wieszaków, a na nich różnych, wybranych przeze mnie kompletów na tę okazję. Kompletów, które w ogóle nie pasowały do okoliczności i wydarzenia. Jedna sukienka była za elegancka, inna spódnica bardziej nadawała się do klubu niż na Bal Noworoczny. Przeglądanie szafy i ubrań nigdy nie było dla mnie tak trudne, jak dzisiejszego dnia. Zazwyczaj robiłam to z wielką ochotą i przyjemnością, dzisiaj miałam ochotę upaść na łóżko i czekać, aż ktoś kreację mi wybierze. W pewnym momencie zatrzymałam dłoń na różowym wieszaku, dostrzegając sukienkę wręcz idealną dla mnie. Kupiłam ją dość niedawno, zaledwie dwa tygodnie temu, korzystając z okazji. Super wyglądała, a na mnie naprawdę dobrze leżała. Poza tym czułam się w niej bardzo komfortowo, a to jest chyba najważniejsze. Wyjęłam kreację z szafy i uważnie jej się przyjrzałam, z przodu i z tyłu. Wyglądała dokładnie tak, jak dwa tygodnie temu. Była to granatowa suknia, sięgająca nieco nad kolano. Była wykonana z delikatnego, jednak lekkiego i grubego materiału – nie musiałam się martwić, czy będzie mi zimno. Dekolt, mój ulubiony w takich sukniach, czy sukienkach - Off Shoulder. Posiadał opadające rękawy, mieszczące się nad dekoltem, tuż pod ramionami. Suknia u góry była dopasowana, a na dole rozchodząca się. Sam dół nie był wzbogacony z żadne tiulowe warstwy. Zapinana na suwak błyskawiczny, sukienka mogłaby zostać nazwana ”zwykłą”, gdyby nie to, że na talii został umieszczony pasek zrobiony z kamyczków, podobnych do Aleksandrytów. Idealnie się składało, ponieważ miałam kolczyki i bransoletkę z podobnymi kamykami. Do niej miałabym założyć cieliste rajstopy, granatowe buty na malutkim obcasie, torbę kopertówkę oraz marynarkę. Oczywiście do tego dojdą dodatki, makijaż i włosy. Tak więc, mając całą stylizację w głowie, położyłam sukienkę na łóżko. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w łazience, gdyż bycie w samym ręczniku przy odsłoniętym oknie, nie było zbyt komfortowe. Więc weszłam do owego pomieszczenia. Od razu zaczęłam się przygotowywać, a dokładniej robić z włosów koka. Poszło mi dość szybko, ponieważ nie robiłam go idealnie, specjalnie miał być niedbały. Następnie przyszła pora na makijaż, z którym było troszkę ciężej, tym bardziej figlarną kreską. Chyba każda osobnik płci żeńskiej zna ten okropny problem.

~~-~~
- Dobra, wszystko chyba mam…-powiedziałam, zakładając na marynarkę kurtkę i przeglądając środek kopertówki. - Tak, wszystko jest.
Poprawiłam jeszcze raz włosy, po czym wzięłam do ręki kluczyki, zgasiłam wszystkie światła i wyszłam z pokoju. Wyszłam akurat trzy minuty przed godziną, na którą umówiłam się z Camille'em przed akademikiem. Godzina dwudziesta pierwsza osiemnaście jest godziną, o której zaczyna się mój ulubiony serial, jednak dzisiaj mało się tym przejmowałam. W końcu jest sylwester, a ja w końcu nie przesiedzę go w pokoju, zajadając popcorn, popijając herbatką.
Gdy wyszłam na zewnątrz, od razu poczułam chłód wiejącego wiatru. Zeszłam po murowanych schodach w dół, gdzie stał mój dzisiejszy towarzysz palący niejakiego lolka. Szczerze mówiąc, nie widziałam go nigdy palącego i nie myślałam, że doczekam się dnia, gdy zobaczę. Ale jeżeli lubi, to mu nie zabronię.
- Cześć, przyjacielu! - przywitałam się, na co mężczyzna odwrócił się.
- Witam panią punktualną. - odparł z uśmiechem na ustach. - Mam nadzieję, że jesteś gotowa na sylwestra?
Prychnęłam, jakby to było oczywiste. Na początku chłopak nie był zbyt pewny, co znaczyło to prychnięcie. Szybko dowiedział się, że to zwykły żart, gdy na mojej twarzy pojawił się uśmiech rozbawienia. Zaczęliśmy rozmowę na temat dzisiejszego wieczoru, a ja przynajmniej dziesięć razy spytałam się, od kogo dostał pozwolenie, na wcześniejsze wyjście. Oczywiście, oboje śmialiśmy się z tego pytania. W pewnym momencie Camille zaproponował pójście do stajni i złożenie noworocznych życzeń również wierzchowcom. Zgodziłam się, energicznie kiwają głową i już po chwili szliśmy w stronę stajni, pogrążeni w rozmowie.
- To ciekawe, mimo tego, że mam buty na obcasie, nadal jestem od ciebie niższa. - poskarżyłam się.
Zielonooki przewrócił oczami.
- Eee tam. - odparł.
Tuż przed stajnią mężczyzna wyrzucił papierosa. Wchodziliśmy do każdej stajni po kolei, podchodziliśmy do każdych konia i składaliśmy mu krótkie życzenia. Może nie do każdego, gdyż do tych, które szczególnie zapamiętaliśmy w tym roku. Gdy znaleźliśmy się w stajni, w której stała Kleopatra, znacznie wyprzedziłam chłopaka. Siwa słysząc kroki, odwróciła się w naszą stronę. Ja wtedy od razu zaczęłam mizianie jej, jednak nie robiłam tego zbyt długo, gdyż uświadomiłam sobie, że mizianie, równa się sierść. A sierść, równa się… Nawet nie powiem co. Powiedzenie jej wszystkiego, co chciałam, zajęło mi, dość dużo czasu, a ona przez cały czas wyglądała, jakby mnie słuchała. Urocza. Po Kleopatrze odwiedziliśmy Ice Tea, której Camille złożył życzenia najdłuższe, jakie kiedykolwiek słyszałam. Dla mnie nie było potrzeby, by odwiedzić stajni z końmi prywatnymi, ale mężczyzna musiał iść do Rokosza. Nie miałam zbyt wielu okazji, by zobaczyć kuca, więc chętnie poszłam z nim. Siwy kuc miło powitał swojego właściciela, jak i pożegnał. Nie ukrywajmy, ta podróż, by poskładać wierzchowcom życzenia, oraz samo składanie życzeń, zajęło nam trochę czasu, a gdy wyszliśmy ze stajni telefon, wskazywał godzinę dwudziestą pierwszą pięćdziesiąt. Znaczyło to, że impreza rozpocznie się za całe minut dziesięć. Droga do pokonania długa nie była, więc szliśmy spokojnie, rozmawiając o roku dwa tysiące osiemnastym, sukcesach, jak i porażkach, oraz jeździe konnej.

- Czekaj, czekaj, przyszłaś sama? - spytałam się Olivii, będąc już na sali balowej.
Za chwilę miała się odbyć pierwsza, zaplanowana przez dyrektorów gra. Nikt nie wiedział co to będzie, jednak znając państwo Rose, nie pozwolą, byśmy się nudzili. Blondynka zerknęła na mnie i westchnęła przeciągle.
- Tak jakby. Dotrzymuję towarzystwa Mali, a ona mi. - powiedziała, wskazując na brunetkę, stojącą przy bufecie i rozmawiającą z Dakotą. - Jest fajnie.
Pokiwałam głową z uznaniem, po czym usłyszałam dość głośne wypowiedzenie swojego imienia. Przekręciłam się w lewą stronę, by ujrzeć Camille'a wołającego mnie. Przeprosiłam Olivię i podeszłam do chłopaka, który stał obok swojego kolegi. Zaczął tłumaczyć, czemu przerwał mi rozmowę. Podobno Peter dowiedział się, jaką grę wymyślili instruktorzy. Już chciał wyznać nazwę gry, gdy przerwał mu głośny pisk mikrofonu. Jak się okazało, była to niezdarna Rose, która wypuściła z ręki mikrofon. Gdy wszyscy zwrócili uwagę, ona ogłosiła uroczyste rozpoczęcie Balu Noworocznego, na co wszyscy zaczęli bić brawo. Gdy owe brawa ucichły, kobieta ogłosiła nam pierwszą zabawę, jaką, zaznaczyła, ONA SAMA wymyśliła. Czy jest możliwość, żeby ta osoba, która za nazwisko ma nazwę kwiatu, sama wymyśliła zabawę, jaką były krzesełka? Czy może nie?
W zabawie brali udział wszyscy, którzy postanowili przyjść na bal, więc ustawionych krzeseł było naprawdę dużo. Odpadaliśmy po kolei. W finale zmierzyła się Ada, razem z Riley, a rywalizacja była naprawdę zacięta. Gdy muzyka ucichła, obie usiadły jednocześnie na krzesełku, które upadło do przodu. Wszyscy się roześmieli, a zaraz później Blythe uznał to zakończenie rywalizacji za remis. Kolejne zabawy nie były obowiązkowe. Wzięłam udział w kolejnych dwóch, po czym zaczęłam rozglądać się po sali w poszukiwaniu kogoś chętnego do rozmowy. Mój towarzysz balowy został jeszcze na zabawie, jaką było przeciąganie liny. Tego typu zajęcie niezbyt mnie interesowało, tym bardziej mając na sobie buty na obcasie. Zresztą, w zabawie uczestniczyły tylko dwie dziewczyny, Naomi i Ana, które trafiły do dwóch oddzielnych drużyn. Na horyzoncie zauważyłam stojącą przy ścianie Esmeraldę. Kobieta przyglądała się rywalizacji o przeciągnięcie liny. Bez zastanowienia podeszłam do niej i wraz z nią, w ciszy, przyglądałam się. Nie zauważyła mnie, ale jak już się odwróciła, odskoczyła dwa kroki w tył przestraszona.
- Gaia, ty Konewko…- powiedziała. - Zawału bym przez ciebie dostała.
Zaśmiałam się.
- Konewko? A nie, Ziemniaku?
Zielonooka pokręciła przecząco głową, po czym uparcie dążyła do tego, żeby nazywać mnie Konewką. Przezwisko wcale nie takie złe, spotykałam gorsze. Zaczęłyśmy rozmawiać na temat tej cudownej zabawy, która wcale nie wyglądała, jakby miała się zakończyć. Wręcz przeciwnie, wyglądała, jakby co dopiero się zaczynała, mimo że drużyna, w której była współlokatorka Esmy i Camille, mieli niewielką przewagę nad drugą. Po kilku sekundach drużyna przeciwna przybrała na siłach i w ciekawy sposób przeciągnęła linę, na drugą stronę, powodując upadek uczestników, na ziemię, z tej drugiej drużyny. W tym samym czasie Rose ogłosił chwilową przerwę od jakichkolwiek zabaw.
Większość par, czy pojedynczych osób zebrała się wtedy na parkiecie. Wraz z Camille'em nie byliśmy gorsi i również dołączyliśmy do tańczących na środku ludzi. Z początku z głośników leciały piosenki stosunkowo szybkie i energiczne, które stopniowo stawały się wolniejsze. Bardzo dobrze, gdyż nie powiem, ale po tych paru-nastu, lub paru szybkich piosenkach było się dość zmęczonym. Jednocześnie rzadko kiedy tańczyłam wolne tańce z płcią przeciwną, więc z początku czułam się dość niekomfortowo, jednak po chwili przyzwyczaiłam do tego. W pewnym momencie wraz z zielonookim stwierdziliśmy, że pójdziemy się napić i może coś przegryźć. Udaliśmy się do szwedzkiego stołu, gdzie piętrzyło się od najróżniejszych przekąsek, a czasem dań ciepłych, czy czegoś na słodko. Od kawioru, po paluszki. Ja miałam ochotę przede wszystkim na szarlotkę, której zapach czuć było na całej sali. Po zjedzeniu tego jakże pysznego ciasta, wzięliśmy po kieliszku Prosecco, które szybko zostało opróżnione. I kolejne zabawy. Kalambury, gry planszowe, czy nieznana mi do dzisiaj ”Parkowa Ławka”. Jak się dowiedziałam, gra polegała na postawieniu dwóch krzeseł, na których siadają dwie osoby. Celem osób siedzących na nich, jest przekonanie przeciwnika do wstania, bez dotykania jej. Fajna zabawa udało mi się zmusić siedzącą koło mnie Grace do wstania. Ta natomiast odpłaciła mi się w kolejnej rundzie, ciekawym sposobem stawiając mnie na nogi. Lecz gdy instruktorzy i nauczyciele uznali, że koniec z grami i poszli na parkiet, my zajęliśmy się grą w butelkę. Jak się podczas gry okazało, sylwestrową butelkę. Zadawane pytania i wyzwania kojarzyły się przede wszystkim z Nowym Rokiem, np. "Jakie jest twoje postanowienie noworoczne”, czy ”Wskaż palcem osobę, której nie może zabraknąć w twoim 2019 roku”. Czułam tutaj podstęp, pytanie, o osobę, której nie może zabraknąć, ktoś wziął z tych, aktualnie popularnych, łańcuszków. Po grze również zaczęliśmy tańczyć, jednak tym razem DJ zgodził się puścić coś mocniejszego, czy popularnego w 2018 roku. W pewnym momencie, widząc idącą na bok Lenę, oznajmiłam Camille'owi, że do niej idę, a później rzeczywiście to zrobiłam. Kasztanowate włosy dziewczyny tańczyły w powietrzu, a ona wręcz od razu oświadczyła, że mam wracać z powrotem, jednak ja odparłam, że jestem zmęczona. Przysiadłam na krześle koło niej.
- Dziwnie, jest dopiero…- zaczęła, po czym spojrzała na zegar. - Oł, za dziesięć minut dwudziesta czwarta.
Podążyłam jej śladem, niezbyt wiedząc, jak czas tak szybko mija. Miała racje. Dwudziesta trzecia pięćdziesiąt już wybiła, a nawet minuta po. Wpatrywałam się jak zaczarowana w zegar, dopóki Lena nie szturchnęła mnie w ramię. Odwróciłam głowę z powrotem w jej stronę.
- Już, żyję.
Całe dziewięć, czy tam osiem, minut później, wszyscy stali przed budynkiem, niecierpliwie czekając na odliczanie. Po kilku sekundach Rose spojrzała w telefon i zaczęła odliczanie od dwudziestu. Po kolei wymienialiśmy cyfry, czekając, aż będziemy mogli krzyknąć i powitać Nowy Rok. Wszyscy na twarzy mieli szeroki uśmiech, nikt nie był smutny, czy niezadowolony z dzisiejszego wieczoru, który tak naprawdę jeszcze się nie skończył.
- 5...4...3…2...1…- wymienialiśmy po kolei cyfry.
Ale zamiast wymienienia cyfry "zero", wszyscy zaczęli wykrzykiwać ”Nowy Rok”, piszczeć, czy życzyć wszystkim zebranym dobrego Nowego Roku. W tej samej chwili na niebie zaczęły pojawiać się kolorowe iskry, fajerwerki. Miło było patrzeć, jak dobrzy przyjaciele przytulali siebie nawzajem, niektórzy zaczęli wspominać rok 2018…Ale było cudownie! Już czuję, że następny Sylwester, również będzie tak miło przez wszystkich świętowany.

2102 słowa c:

50 puntków - przechodzisz na poziom zaawansowany!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)