Rano obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. To już dziś! Dzisiaj wyjeżdżam do akademii, ale będzie super! Wstałam ze swojego dużego, miękkiego łóżka i podeszłam do okna. Zwinęłam roletę i spojrzałam za okno. Kolorowe liście na drzewach wyglądały pięknie. Ach! Jesień to zdecydowanie najładniejsza pora roku. Wszystko wyglądało, jakby narysował to najlepszy malarz. Każdy szczegół pasował do innego szczegółu; drewniana ławka doskonale komponowała się z ptakami siedzącymi na tym liściastym drzewie... Po krótkiej chwili wpatrywania się w krajobraz zobaczyłam, że już ósma. Czyli pora na śniadanie! Wkładając swoje różowe kapcie rozczesałam włosy, które w tamtej chwili wyglądały jak siano. Wstydziłam się tak pokazywać nawet przy rodzicach, serio. Zbiegając po schodach zauważyłam, że chyba nikt się nie obudził. No kurczę! Za godzinę wyjeżdżamy, a oni jeszcze śpią? Ych, jak zawsze wszystko na mojej głowie. Zawróciłam na pierwsze piętro i zajrzałam do pokoju rodziców. No tak, jak myślałam - są jeszcze w krainie snów. Obudziłam moich rodzicieli i udałam się do kuchni, aby przygotować całej rodzinie śniadanie. Po zrobieniu tostów zjadłam swoją porcję i umyłam talerzyk. Poszłam jeszcze do swojego pokoju i łazienki, aby się bardziej przygotować do podróży i sprawdzić czy wszystko spakowałam. Kiedy już to skończyłam, mój brat zawołał mnie, że już wyjeżdżamy.
˗ No to do widzenia Princeton ˗ powiedziałam w myślach. ˗ Zaczynam właśnie nowe życie.
~
To wszystko wyglądało mega! Jejku, nawet nie wiedziałam, że to będzie takie... Och, no takie superhuperurocze, lepsze niż na zdjęciach. Pożegnałam się z rodzicami i weszłam z Alfem do tego domku akademickiego. Dowiedziałam się, że mój pokój ma numer 28, więc rozdzieliłam się z bratem i wyszłam do wyznaczonego miejsca. Brązowe ściany, wieeelkie okno i równie duże łóżko - boże, jestem w niebie. Położyłam się na łóżku i wyjęłam telefon z walizki od razu esemesując do mojej przyjaciółki ze starej szkoły. Podobno tęskni już za mną, słodkie. Pisząc z nią sprawdziłam jeszcze kilka portali społecznościowych i napisałam do mamy. Na takich zajęciach minęło mi gdzieś z 20 minut, więc postanowiłam ruszyć swój tyłek i zwiedzić chociaż troszkę tę Akademię. Chociaż sama to się pewnie zgubię, ale trudno się mówi, najwyżej znajdę sobie jakąś pomoc. Może od razu się zapoznam z kimś?
Wyszłam z internatu i od razu w oczy rzuciła mi się czerwonowłosa dziewczyna. No, szybko nawet kogoś znalazłam, ma się to szczęście! Teraz trzeba liczyć, że jest miła i ma czas...
˗ Ym, przepraszam ˗ powiedziałam i dotknęłam jej ramienia. ˗ Jestem tu nowa i no ten... Mogłabyś mnie troszeczkę oprowadzić, bo się boję, że się zgubię! Kiedyś ci to jakoś wynagrodze, słowo!
< Jennefer? c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)