Dzień zapowiadał się wspaniale. Z wrażenia nie mogłam usiedzieć na miejscu. Szybko ubrałam się, umyłam zęby i wyszłam na plac. Wsiadłam do samochodu. Za oknem przemijały różne lasy, jeziora oraz wsie. Po około godzinie dojechałam na miejsce. Stajnia wyglądała dziwnie znajomo. Ściany gmachu miały biały kolor, a drzwi od stajni były uchylone. Wyszłam z samochodu i weszłam do środka. Znowu czekało mnie zaskoczenie. Stajnia wyglądała jak ta z mojego snu. Każdy boks był misternie rzeźbiony. W każdym z nich stały konie rasy Clydesladale. Podeszłam do jednego z boksów. Piękna klacz spoglądała na mnie łagodnym wzrokiem. Miała piękne siwe futro, na grzbiecie oraz zadzie były dwie brązowe łaty. Grzywa była długa aż do podłogi. Pogłaskałam delikatnie wierzchowca po chrapach.
- Piękna jesteś. - powiedziałam.
- Widać iż ci się ona podoba. - rzekł głos.
- Bardzo. - odparłam. Odwróciłam się. Prze de mną stał mężczyzna. Był wysoki, bladą twarz okalały blond włosy. Warto również wspomnieć iż miał niebieskie oczy. Spoglądałam raz po raz na klacz. Pokochałam ją od pierwszego wejrzenia.
- Jest na sprzedaż? - zapytałam.
- Klacz ta nie jest nam już potrzebna, więc tak. - odparł mężczyzna.
- No to dobijemy targu. - stwierdziłam. Długo zajęły nam negocjacje, lecz udało nam się wszystko uzgodnić. Podpisałam potrzebne papiery i zapłaciłam. Klacz została wprowadzana do przyczepy. Byłam naprawdę podekscytowana. Jednak nie wiedziałam jak nazwać konia.
- Może Avene Tsuki? - zapytałam sama siebie. Po powrocie do akademii zaopiekowałam się swoim nowym wierzchowcem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)