sobota, 11 listopada 2017

Od Adeline C.D Harry'ego

Spojrzałam na poważną twarz Harry'ego, która wręcz dobijała mnie w tym momencie bardziej niż pogoda za oknem.
- Zaskoczyłeś mnie.. nawet bardzo, Harry - powiedziałam, odgarniając włosy za ucho. Przełknęłam głośno ślinę, próbując złożyć jakieś zdanie w swojej głowie. - Nawet nie wiesz jak bardzo Cię w tym momencie pragnę - dopowiedziałam.
- Adeline, czyli oficjalnie się zgadzasz na bycie moją, i tylko moją? - Zapytał, gładząc wierzch mojej dłoni.
- Oczywiście, że tak, Głuptasie - zachichotałam, ale uśmiech szybko zszedł z mojej twarzy. Za oknem bowiem w tym momencie rozpętało się piekło. Wiatr zaczął targać gałęziami drzew, a krople dudniły o szyby okien. - Wszystko będzie dobrze.. nie denerwuj się - mruknęłam do siebie, by chociaż dodać sobie odrobinę otuchy.
- Boisz się? - Zapytał ciepło, po czym usiadł obok mnie. - Jeżeli tak, to nie masz czego, Kochanie. Nic przecież się nie stanie, jesteś w pokoju, cieplutkim i suchym, który nie dopuści do tego, żeby stała się Tobie krzywda.
- Boję się, ale mam wrażenie, że jedna rzecz jest silniejsza ode mnie - mruknęłam, po czym usiadłam na kolanach Harry'ego. Delikatnie przywarłam do jego warg, bawiąc się końcówkami jego loków. Nie miałam ochoty się śpieszyć, delikatnie pogłębiałam pocałunek, lecz po chwili się wycofywałam i tak w kółko. Czując na swojej talii dłonie chłopaka, uśmiechnęłam się i zeszłam dłońmi do krawędzi jego koszulki.
- Kochasz mnie? - Zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Mężczyzna uniósł mnie z fotela i przeniósł się na duże łóżko, od którego bił przyjemny chłód. Ponownie znalazłam się na kolanach, Harry'ego, co wykorzystałam. Delikatnie popchnęłam go do tyłu, a on upadając na plecy, pociągnął mnie za sobą. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że góruję teraz nad chłopakiem. Splotłam nasze wargi w krótkim pocałunku, pozbywając się przy tym jasnoniebieskiej koszulki z torsu niebieskookiego. Odrzuciłam ją na bok pokoju, moje dłonie błądziły w okolicach paska od spodni, których chciałam się jak najszybciej pozbyć.
- A Ty kochasz mnie? - Westchnął, prawdopodobnie przez to, że palce należące z całą pewnością do mnie wślizgnęły się pod grubszy materiał dolnej garderoby.
- Oczywiście, że Ciebie kocham, nawet bardzo mocno - zachichotałam, a później gwałtownie zdjęłam swoją koszulkę polo, która do tej pory dokładnie opinała moją klatkę piersiową i brzuch. Brązowowłosy zaczął rysować palcem między moimi żebrami, a ja przy tym niemalże chciałam tarzać się ze śmiechu. Poczułam, że nogi chłopaka poruszają się w celu pozbawienia jednego z naszych ograniczeń. Paznokciami zahaczyłam o gumkę bokserek, które były do tej pory napięte do granic możliwości. Uniosłam jedną z brwi, gdy na twarzy chłopaka pojawił się szyderczy uśmiech. Zjechałam niżej i zaczęłam swoją zabawę Harry'm. Czasami kąśliwie, a czasami delikatnie bawiąc się jego przyjacielem. Wargi niejednokrotnie zahaczały o główkę członka, co sprawiało chyba największą przyjemność mojemu chłopakowi.
- Dość - wysapał, i w mgnieniu oka jakimś cudem znalazłam się pod nim. Mój biustonosz został ze mnie niemalże zdarty, a bryczesy odrzucone w kąt pokoju.
- Jesteś słodki, gdy zarazem masz uczucie przyjemności i zdenerwowania - mruknęłam, a po chwili jęknęłam gdy poczułam, że Harry nie będzie mnie oszczędzał.
~*~
Zastanawiałam się co o tej godzinie robię na dworze. Zegar wskazywał równą godzinę szóstą, o której na zewnątrz panował jeszcze delikatny półmrok.
- Adeline, powiem szczerze, jak chcecie to możecie wyjeżdżać TERAZ - powiedział właściciel Akademii. - Stajenni przygotowali Wasze rzeczy, konie szybko się załaduje, więc musicie podjąć teraz decyzję. Wyjazd byłby za góra dziesięć minut - dokończył. Posłałam zmęczone spojrzenie w stronę chłopaka, który wzruszył ramionami.
- Zrobimy jak uważasz, Adiśka.
- Jedziemy - mruknęłam, a po chwili wspięłam się na palce by ucałować policzek Harry'ego, na którym pojawił się delikatny, dwudniowy zarost. - Walizka moja jest w pokoju, więc idziemy Ciebie szybko pakować, Kotek.
Mężczyzna zasalutował, a ja roześmiana pobiegłam do akademika. Wyjęłam jakimś cudem klucz, szczelnie ukryty w kieszeni szarych dresów.
- Wyjmij walizkę, ja wyciągnę Twój frak, bryczesy i koszulę. Kask, palcat i inne rzeczy masz w pace, tak? - Zapytałam, posyłając mu roześmiane spojrzenie. W końcu, od kilku miesięcy stania w miejscu ruszę na jakieś zawody, które rozwinął mnie i Notte.
- Tak, siodło i rzeczy mam w pace. Ubrania do walizki - uśmiechnął się, gdy wyciągnął dużą walizkę. Moje oczy natknęły się na nowe oficerki, które były ukryte w rogu szafy. Sięgnęłam po nie i zrobiłam pretensjonalny wyraz twarzy.
- Myślałeś, że to przede mną zataisz? - Warknęłam, unosząc oficerki nieco wyżej.
- Czekają na wyższe klasy, Kotku - uśmiechnął się, a ja pokiwałam głową.
- No dobrze - odpowiedziałam i podeszłam z białymi rzeczami, oraz jedną wyróżniającą się czarną marynarką.
~*~
Oparłam swoją głowę o ramię chłopaka.
- Prześpię się przez chwilkę, dobrze? - Zapytałam.

Hazzuś? 8)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)