poniedziałek, 20 listopada 2017

Od Leny C.D Rhaei

Weszłam do stajni, żeby... Właściwie nie było żadnego 'żeby'. Przyszłam tam ot, tak sobie. Nie miałam konia, wszystkie lekcje na dzisiejszej liście odhaczone. Więc jedyne co mogłam robić, to albo czytać w swoim pokoju z kubkiem gorącego kisielu o smaku owoców leśnych, albo pójść do stajni i pogapić się na konie, ale tak, żeby nikt nie zauważył, że się obijam. Moja spostrzegawczość jednak mnie zawiodła, gdyż zaraz po wejściu do stajni natknęłam się na jakąś dziewczynę. Chciałam się cichutko wycofać, jednak nie powodzenia, jak i nieszczęścia lubią chodzić parami, więc dziewczyna odwróciła się w moją stronę.
- Cześć - powiedziała.
- Em, no cześć - powiedziałam z lekkim opóźnieniem. Nie byłam pewna, czy ta druga mnie zrozumiała, ale postanowiłam nie powtarzać się.
- Jestem Rhaea. A ty?
- Lena - odparłam cicho.
- Jeździsz tutaj? - zadała pytanie.
- Trochę już.
- A wiesz może, kto mieszka w moim pokoju?
- W którym pokoju mieszkasz? - zapytałam nieco śmielej, zachęcona optymistycznym nastawieniem rozmówczyni.
- Z numerem 1 na drzwiach - uśmiechnęła się do mnie - To jak?
- Nie mam zielonego pojęcia - wyznałam.
- Mówiłaś, że jeździsz tu od jakiegoś czasu - stwierdziła trochę zawiedziona dziewczyna.
Poczułam, że coś łapie mnie za włosy. Sprawcą owego karygodnego czynu nie był kto inny jak Szafir. Wyrwałam swój warkocz z pyska włosowego przestępcy. Rhaea zaczęła się śmiać.
- Wiesz, nie za dużo czasu poświęcam na zawieranie znajomości. Tak właściwie, to znam tutaj, tak w miarę dobrze, jedną osobę. No, może jeszcze jej współlokatorki.
- Naprawdę? - oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Naprawdę - powiedziałam, odwróciłam się w stronę ogiera i zaczęłam głaskać go po chrapach.
<Rhaea?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)