poniedziałek, 6 listopada 2017

Od Leny C.D Esmeraldy

- Stajnia? Tak mi się nie chce- stwierdziłam, kiedy odezwało się we mnie moje lenistwo- Jak sobie przypomnę ostatni raz...
- Nie jest aż tak źle. Mogłoby być dużo gorzej. Zresztą, nie można mieć tylko przywilejów. Trzeba mieć obowiązki - powiedziała Esma.
- Mówisz jak moja matka - spojrzałam na swoje nogi, by, gdy zwróciłam wzrok z powrotem na twarz dziewczyny, zobaczyć jak trzęsie się ze śmiechu.
Szłyśmy chodnikiem w stronę przystanku, gdyż jak się okazało, miałyśmy mieć zaraz autobus powrotny. Usiadłyśmy na ławce i rozmawiałyśmy o różnych głupotach, głównie o naszych obowiązkach i jak bardzo ich nie lubimy. Gdy tylko zobaczyłam autobus wyjeżdżający zza rogu, usłyszałam swój dzwonek. Wyciągnęłam mój telefon z torby i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Mama? - zapytałam, żeby się upewnić, czy mój wyświetlacz nie kłamie.
- No tak. Słuchaj, za jakąś... Hm, godzinkę zajadę pod akademię.
- Po co? Znaczy, wiesz, jestem bardzo zajęta. Coś ważnego się stało?
- Można tak powiedzieć. Gdzie jesteś? - zapytała mama, najwidoczniej słysząc przejeżdżające samochody, oraz pakujący autobus.
- W mieście. Wsiadam właśnie do autobusu, nie będę cię teraz słyszała. Pa! - zanim mama zdążyła odpowiedzieć, rozłączyłam się.
Skasowałam bilet i usiadłam na miejscu obok Esmy.
- Kto to był? - zapytała dziewczyna, gdy tylko umościłam się wygodnie na fotelu.
- Moja matka. Za jakąś godzinę przyjedzie do akademii, ale nawet nie wiem, z jaką sprawą. Mówiła, że to coś ważnego, a ona rzadko uważa rzeczy za ważne. Trochę się boję tej wizyty - wyznałam.
<Esma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)