piątek, 24 listopada 2017

Od Leny C.D Esmeraldy

 Otworzyłam drzwi do swojego pokoju.
- Więc tak mieszkam.
- A gdzie inne łóżka?
- Mieszkam sama - stwierdziłam oschle.
- To widać po burdelu i tandetnych ozdobach - mruknął teatralnym szeptem Raphael.
Usiadłam na łóżku, ale mimo zachęcających gestów mama się do mnie nie dołączyła.
- Wiedziałam, że twój pokój będzie taki - z uśmiechem powiedziała mama - Ubóstwiasz odcienie szarości i niebieskiego.
- Ty również - powiedziałam, czym spowodowałam, że oblała się rumieńcem.
- Kochanie, może pojedziemy już do miasta? - zapytał mój, nie daj Boże, przyszły ojczym.
- Jeśli bardzo chcesz, możemy już jechać. Lena, masz ochotę wybrać się z nami?
- Mam jeszcze dużo roboty w stajni, obawiam się, że nie mogę. Przepraszam - powiedziałam.
Matka posłała mi spojrzenie informujące, że wie, iż łżę. Ale nie powiedziała nic w tym temacie.
- Dobrze, chodźmy zatem.
Wzięli się pod ręce i wyszli z mojego kątu.
~~*~~
-Lena, już spakowana?- usłyszałam głos Esmy, która być może wróciła się właśnie po coś do pokoju.
-Już prawie, próbuję domknąć walizkę- zaśmiałyśmy się obie.
Teatralnie udawałam, że nie mogę domknąć bagażu. Dziewczyna przemknęła obok mnie, dalej śmiejąc się po nosem. Zamknęłam walizkę i zaczęłam zbiegać po schodach. Kiedy zostało mi do pokonania tylko kilka stopni, potknęłam się i resztę drogi zjechałam.
- Tor Walizkowy? - z rozbawieniem na twarzy zapytała mnie Esma, która nagle zmaterializowała się obok mnie.
- Tak, wymyśliłam nowy sport. Mówię ci, trudniejszy niż lekcje z Gilbertem - powiedziałam poważnym tonem.
Nasz śmiech poniósł się echem po całej akademii.
<Esma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)