poniedziałek, 6 listopada 2017

Od Esmeraldy C.D Naomi

-Och Naomi! Cudownie!- westchnęłam.- Ale zaraz mi nogi odpadną, k***a jak mi cierpną giry...- osunęłam się na łóżko, obok Naomi.
-Opowiadaj, co robiliście wczoraj.- dziewczyna chwyciła w łapki kubek z gorącą herbatą Matchą, skąd to wiem? Wiem i już.
-A więc tak...
***
Wczorajszego wieczoru do łóżek poszłyśmy raczej późno, na zasadzie naprawdę późno. Historycznie ważny moment wydarzył się dopiero rano, gdy wraz z Naomi obudziło nas warczenie motoru, dobiegające z parkingu przez otwarte okno.
-Miłościwy Boże...- Naomi warknęła, dusząc głowę poduszką. Nie odpowiedziałam nic, gdyż nie do końca świadoma tego, iż już nie śpię, zaczęłam lekko chrapać, za co dostałam kuksańca w lewy bok.
Swoje stopy postawiłam na miękkim dywanie, po czym ziewnęłam i przeciągnęłam się. Niebieskowłosa wstała również. Motor na zewnątrz nie ucichł, więc smętnie zeszłyśmy ze schodów, by sprawdzić, kto przyjechał. Ku naszemu zaskoczeniu nie był to jeden motor, a trzy czy nawet cztery. Od razu ożywiłyśmy się, gdyż na terenie Akademii, a tym bardziej przy stajniach był bezwzględny zakaz używania motocykli, oprócz parkingu rzecz jasna. Chwilę później już darłyśmy się na mężczyzn, którzy, gdy tylko zobaczyli dwie wkurzone baby w piżamach, zgasili silniki i zaczęli...słuchać. Po chwili obok nas zjawiła się nie tylko dyrektorka, ale i paru uczniów, którzy z grymasem na ustach, przyglądali się tej arcyciekawej scence.
-Jeszcze raz mi warkniesz tym motorem, a tak Ci kości porachuję!- Naomi kopnęła wkoło motoru.- Niby stare byki, a debile.- skwitowała cichym mruknięciem.
-Dla takich to nawet wody szkoda.- warknęłam, łapiąc koleżankę za rękę.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wcześniej opuszczonego pokoju, za którego drzwiami zniknęłyśmy, by ogarnąć się odrobinę. W pokoju została tylko jedna współlokatorka - Katniss. Lily wyjechała wraz ze swoimi końmi, takie życie.

-Bezdusznik!- miauknęłam, gdy ostatnia łyżka świeżego szpinaku wylądowała na talerzu mojego brata.
-Wiedźma.- odpowiedział, rzucając łyżką na pusty pojemnik.
-Kartofel.- w rozmowę włączyła się Naomi, z dziarskim uśmieszkiem.
-Kartofle lubię. - dumny z siebie odrzekł, uważając to za ripostę życia.

<Gusiu, Guusiuuu? Beznadziejne opko, wybacz :c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)