niedziela, 14 października 2018

Od Petera C.D Any

Z uwagą przyglądałem się, jak Nicola bezskutecznie próbowała złapać Rosabell. Dziewczynka zaczynała się coraz bardziej irytować. Na padok weszła nieznana mi nastolatka, która kierowała się w moją stronę.
- Hej, dlaczego nie pomożesz tej biednej duszyczce?
- Nicola powiedziała, że radzi sobie z każdym koniem i nie potrzebuje pomocy ani instruktora na jazdach, bo sama radzi sobie najlepiej... - Odpowiedziałem. Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach.
- I ty jej uwierzyłeś?- Zaśmiała się. - Tak poza tym, to jestem Ana.
- Peter. - Przedstawiłem się. - Dlaczego ona miałaby kłamać? - Zapytałem się.
- Ludzie często chcą się pokazać jako ktoś lepszy albo po prostu mają za duże ego. Idziesz jej pomóc? - Powiedziała. Ruszyłem do Nicoli. Ta z daleka zaczęła do mnie krzyczeć, że nie potrzebuje pomocy, mimo tego nadal szedłem w jej stronę. Poprosiłem ją o to, żeby nie krzyczała, ponieważ jeszcze bardziej płoszyła Rosabell. Nicola niechętnie, ale wysłuchała mojej uwagi. Przejąłem uwiąz i powoli podszedłem do klaczy. Idąc po delikatnie mokrej trawie, wdychałem świeże powietrze, które przyjemnie orzeźwiało. Koń rzeczywiście nie był chętny na lekcję jazdy pod Nicolą. Wyjąłem z kieszeni małą garść owsa i wyciągnąłem rękę ze smakołykiem przed siebie. Klacz niepewnym krokiem podeszła do mnie i ostrożnie ściągnęła chrapami ziarna z mojej dłoni.
Gdy dziewczynka rozpoczęła jazdę, ja byłem już w budynku na stołówce razem z Southem. I wtedy nadeszła pora na przygotowanie kawy. Wszedłem do kuchni, gdzie porządnie umyłem ręce, a następnie starannie wysuszyłem je za pomocą papierowego ręcznika jednorazowego. Zza moich pleców usłyszałem znajomy mi głos i szczekanie, po którym byłem pewien rasy czworonoga. Obróciłem się, żeby przywitać się z Aną. Gdy tylko South zobaczył innego psa, zadarł wysoko głowę i wyniosłym kłusem zbliżył się do huskiego. Mój przyjaciel obwąchał się z drugim zwierzakiem, by chwilę później zacząć się z nim gonić po całej stołówce.
- Ghost chyba znalazł sobie przyjaciela... Co robisz?- Zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Kawę. Może też chcesz się napić Cappuccino?
- Jasne.
Wziąłem z półki opakowanie ciemnobrązowych ziaren, które wsypałem do przeznaczonego dla nich młynka. Otrzymany proszek wsypałem do kolby (a dokładniej to około 3/4 jej pojemności). Podczas gdy ekspres się nagrzewał, ja przelałem do dzbanuszka mleko, które następnie spieniłem za pomocą dyszy. Gdy woda w urządzeniu była gotowa, wystarczyło jedynie nacisnąć guzik, dzięki któremu 200 ml kubki zaczynały napełniać się ciemną jak noc, aromatyczną kawą. Gdy naczynia zostały napełnione do odpowiedniego momentu, ostrożnie zacząłem wlewać do nich mleko tak, żeby przez szkło było widać kolorowe warstwy napoju. Ostatnim wykończeniem kawy było ozdobienie pianki. Na szklanki położyłem mały, metalowy szablon z wyciętym na swojej powierzchni wzorem, przez który poprószyłem cynamonem napój.
- Gotowe.- Powiedziałem, odwracając się do Any.
- Ale urocze. Może jest tu jakieś pyszne ciacho... - Mruknęła pod nosem, dziewczyna, przeszukując kuchnię.

<Ana? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)