- Przepraszam… Ale usłyszałam, jak ktoś płacze… Czy wszystko w porządku?- mój wzrok powędrował na dziewczynę, skuloną przy oknie i szybko wycierającą łzy ze swoich policzków.
-Wszystko okej...
Zmarszczyłam brwi, słysząc te słowa, ale szybko przysiadłam na stołku obok dziewczyny.
-Jeśli chodzi o tę flądrę Bridget, to chętnie pomogę Ci się z nią rozprawić...- zaśmiałam się i uniosłam kąciki ust w górę, powodując tym samym, że dziewczyna rozchmurzyła się delikatnie. -... A tak w ogóle jestem Esma. O ile dobrze pamiętam, ty jesteś Marcy? Zgadłam?- taboret zatrzeszczał wrogo pod moim ciężarem.
-Tak...Marceline jestem...-do jej oczu ponownie napłynęły łzy, nie zwróciłam na to zbytniej uwagi, tylko pociągnęłam ją w stronę drzwi wyjściowych. Dziewczyna chwilę się przed tym broniła, jednak po chwili stała oparta o parapet na korytarzu.
Niespodziewanie zza rogu wypadł biały pudel, a za nim brunetka, ubrana w skąpe szorty. Jej 'opalona', delikatnie żółta cera, lśniła drogimi kosmetykami, ale brakiem pudru matującego. Zaśmiałam się pod nosem i burknęłam w jej stronę.
-Stać cię na fluid, do tego za żółty, a na puder to już nie?- machnęłam ręką, wyszczerzyłam się i zaczęłam śmiać się złośliwie.
Dziewczyna puściła to mimo uszu i charknęła coś obraźliwego w moją stronę. Nie zwracając większej uwagi, na plującą jadem żmiję, pociągnęłam za sobą Marcy. Gdy tylko ta 'bogata panienka' zniknęła mi z zasięgu wzroku, odetchnęłam z ulgą.
-Dobra, nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę albo pojeździć, albo walnąć ją z całej pety w twarz...- związałam swoje włosy w wysoką kitę.- ... Którą opcje wybierasz?- Marcy zacisnęła usta w prostą kreskę.
-Druga opcja jest wyjątkowo kusząca, jednak możemy spróbować coś z pierwszą opcją...- zaśmiała się, odgarniając swoje brązowe włosy. Uśmiechnęłam się i zaglądnęłam czy za rogiem nie stoi ta dziunia. Na nasze nieszczęście -albo szczęście- jej tam nie było.
Bez zastanowienia, co jest dość częste w moim przypadku, ruszyłam schodami na dół. Opustoszała recepcja- jak zwykle, nie ma gdzie zgłosić, że wychodzisz. W mojej ręce spoczywał kask i palcat, a na stopach brązowe, skórzane sztyblety na małym obcasie. Szklane drzwi wyjściowe co chwila trzaskały, pod wpływem otwierania i zamykania ich przez wchodzące i wychodzące osoby. Gdzieniegdzie widać było noszone na rękach koty, czy też wyprowadzane o tej chwili psy. W ciszy wyszłyśmy z budynku Akademii, kierując się w stronę stajni dla szkółkowych, a w moim przypadku dla prywatnych szkap. Szary żwir zachrzęścił, gdy nasze buty naparły na niego. Z oddali słychać było coraz wyraźniejsze rżenie zniecierpliwionych koni.Skrępowana ciszą, która zastała pomiędzy mną a brunetką zapytałam:
- Jakiego konia weźmiesz?
Wzrok Marceline, wbity dotąd w piach, powędrował na mnie, po chwili jednak znów wylądował w tym samym miejscu.
-Pomyślę nad tym.- Marcy uśmiechnęła się i schowała dłonie do kieszeni dresowych spodni.
Odwzajemniłam uśmiech i założyłam na głowę kask, zdarty latami pracy- szybowaniem w powietrzu, kończącym się szybkim i nie zawsze miękkim lądowaniem na piachu. Po krótkim czasie wylądowałam w boksie Dracula, właściwie obok boksu na jego grzbiecie, łamiąc przepisy. Wbiłam pięty w bok ogiera i się wyluzowałam. Na ujeżdżalni, na Pompei siedziała Marcy, dopasowując strzemiona. Naprowadziłam Karego na ujeżdżalnię, by go delikatnie rozgrzać i przy okazji rzucić ostatnie poprawki na strzemiona, prawe za długie, lewe za krótkie. Chwyciłam wodze i....BUUUM.
**********
-Żyjesz?- Marcy stała obok mnie, a ja- wnioskując z walającego się wszędzie piachu- leżałam jak gdyby nigdy nic, dupą do góry.
Szybko podparłam się rękami i podniosłam się z podłoża, zauważając jak mój 'prze kochany' koniś flirtuje z Pompeją. Nie ma to, jak sobie pojeździć z godzinkę czy dwie, super... Po zaprowadzeniu koni do boksów poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie wylegiwała się moja kochana kotka.
-No hej miśku...- westchnęłam, otwierając drzwi od pokoju. Mój prywatny budzik oczywiście stał przy drzwiach...
<Marcu? Wybacz, nie wyszło mi :< >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)