czwartek, 12 kwietnia 2018

Od Any C.D Ivara

- Jakieś półtora miesiąca - odparłam szybko, wdzięczna za możliwość przerwania nieco niezręcznej ciszy. Kopnęłam leżący mi na drodze niewielki kamyk, który przeleciał kilka metrów, odbił się od ziemi i tak kilka razy. Podążyłam za nim wzrokiem. - Chociaż mam wrażenie, jakbym była tu od zawsze - uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust. Ponownie kopnęłam kamyk, który tym razem trafił na inny, wystający z ziemi, co zmieniło trajektorię jego lotu i w konsekwencji wylądował w rosnącej przy ścieżce, równo przyciętej trawie.
Kilka metrów dalej, zza drzew wyłonił się tor wyścigowy. Uśmiechnęłam się promiennie, przebiegłam kilka kroków truchtem, wyprzedzając Ivara, po czym odwróciłam się na pięcie. Rozłożyłam ramiona, jak prezenter w cyrku czy na innej imprezie, i wciąż się uśmiechając, powiedziałam:
- Oto nasz sławetny tor wyścigowy. Nigdy nie pytałam, jakiej jest długości, ale tę wiedzę można łatwo uzupełnić, jednak dopiero spodkawszy któregoś instruktora lub ucznia, który się tym interesuje. W każdym razie, podobno jest idealny zarówno na zawody, jak i przyjacielskie przejażdżki.
- Jeździłaś już po nim? - spytał Ivar, doganiając mnie i rozglądając się po rozległym, ogrodzonym terenie.
Skrzywiłam się, choć nie mógł tego widzieć, bo patrzył w przeciwną stronę.
- Nie - odpowiedziałam. - Nie przepadam za wyścigami - gdy przeniósł na mnie wzrok, wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku płotu ogradzającego tor. - Albo nie spotkałam jeszcze konia, na którym czułabym się wystaczająco bezpiecznie, by to polubić - chwyciłam dłońmi górną belkę ogrodzenia. Nogę oparłam na tej niższej i jednym, płynnym ruchem, przeskoczyłam go.
Gdy wylądowałam zgrabnie po drugiej stronie, otrzepałam ręce z pyłu i spojrzałam na Ivara pytająco.
- Idziemy? Skoro już się tu przywlekliśmy, kilka dodatkowych kilometrów nam nie zaszkodzi.
- Gdzie mamy iść? - spytał Ivar, ale podążając za moim przykładem, przeskoczył płot.
- Przejść się trasą. Zobaczyć, jak wygląda - wzruszyłam ramionami. - Nie musimy przechodzić całej. Pewnie i tak nie zdążymy, bo już robi się ciemno - zauważyłam.
Ruszyłam żwawym krokiem zgodznie z kierunkiem przebiegu trasy, nie oglądając się by sprawdzić, czy chłopak za mną pójdzie. Włożyłam ręce w kieszenie bluzy, którą miałam na sobie i zaciągnęłam się głęboko świeżym powietrzem, delektując się zapachem nadchodzącej wiosny.

Ivar?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)