wtorek, 6 lutego 2018

Od Dimitrija C.D Helen

Położyłem walizki przy łóżku. Wydaje mi się, że to łóżko jest wolne, bo... Tak myślę. Zgaduję. Mam nadzieję, że jednak to łóżko jest wolne, inaczej byłaby wtopa na początek. Położyłem klatkę z Szmeterlingiem na łóżku. Dzisiaj mam dzień wolny, więc mogę dzisiaj robić, co chcę! Jednak najpierw muszę się rozpakować, a nawet nie wiem, gdzie dać te wszystkie rzeczy. Czy zostawić je w walizce, czy coś? Zapytam potem swojej współlokatorki, gdzie mogę umieścić swoje ubrania i bieliznę. Jeszcze zajmę jakieś miejsce, które nie powinienem. Czy to znaczy, że mam cały dzień wolny? Tak! Położyłem się na łóżku. Jest dopiero jakaś 16-17 co miałem robić przez te godziny? Na zwiedzanie szkoły trochę za późno. W nocy z Akademika wychodził nie będę. Spojrzałem przez okno po drugiej stronie pokoju. Już nawet ciemno było. Nie mogłem doczekać się lata, gdy ciemno robi się dopiero o 22. Ze zrezygnowaniem machnąłem ręką. Spojrzałem na drzemiącego jeża w klatce.
- A co z Tobą zrobić? - powiedziałem ni do siebie, ni do jeża. - Twojej klatki nie położę na podłodze... Może na parapecie? - dodałem. Tak jak i pomyślałem, tak zrobiłem. Postawiłem klatkę jeża na parapecie. I jak elegancko! Ponownie spojrzałem przez okno. Jak już była ta 16-17 to może pójdę się umyć i będę mógł potem leżeć i jak zasnę, nie będę musiał się myć rano.
Otworzyłem walizkę, by wyjąć piżamę. Ręcznik oczywiście także, tak samo, jak szczoteczkę pasty do zębów.
- Zaraz wracam - powiedziałem do białego stworzonka i poszedłem do toalety, gdzie wziąłem prysznic (oczywiście, zamknąłem drzwi na zamek, by nikt mi nagle nie wszedł). Prysznic był niezbyt krótki. Taki mniej więcej godzinny, pół godzinny. Jakoś tak pomiędzy. Po tej długiej kąpieli wyszedłem spod prysznica i zawiązałem ręcznik w pasie. Przyjrzałem się w lustrze z uśmiechem, przeczesując dłonią mokre włosy. Zmoczyłem szczoteczkę pod natryskiem wody z kranu i nałożyłem na szczotkę pasty. Jeszcze musiałem zmoczyć szczotkę z pastą pod natryskiem (tylko mniejszym). Należałem do tego typu osób, co MUSZĄ zmoczyć szczotkę, gdy ma pastę. Podczas mycia uzębienia, usłyszałem, jak ktoś próbuje wejść, a potem puka do drzwi. Serce aż mi stanęło. Spojrzałem na drzwi, a potem na zlew.
- em... - wybąkałem w końcu. - Z-zaraz wychodzę.
Zacząłem się prędko ubierać, by nie musiała czekać pod łazienką w nieskończoność. A poza tym, dlaczego mówi się pod jakimś pomieszczeniem, a nie przed? Nie czas na głupie przemyślenia.
- Długo tam będziesz? - brzmiała na lekko zirytowaną. Ubrałem koszulkę i otworzyłem drzwi.
- Ekhm... Sorry... - powiedziałem z grymasem. Wyminąłem blondynkę i ręcznik oraz ubrania (po złożeniu) wrzuciłem do walizki.

<Helen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)