Rano wstając, miałem plan na ten piękny, słoneczny dzień. Udało mi się w miarę szybko wydostać z objęć ciepłego łóżka, kolejną rzeczą, którą zrobiłem, był drobny całus w policzek śpiącej Orci, która cicho coś mruknęła, po czym przeciągnęła się i ziewnęła, oznajmiając, że już nie śpi. Kalendarz w telefonie przypomniał mi o nadciągającym treningu z panem Georgem, a raczej terenie. Prócz tego, iż przez okna widać było całkowitą paciaję, nie odebrało mi to chęci na rozruszanie koni. Nie umknęło mi, że Akademia rozpoczęła sezon na zawody, więc tym bardziej musiałem objeździć konie.
- Sabina, kobyło, daj mi wejść.- warknąłem, odpychając łeb gniadoszki od wejścia. - Wredoto jedna, odejdź od tych drzwi.- znów próbowałem otworzyć drzwiczki, a gdy mi się udało to sruu i klacz wyleciała.
Kłusując dumnie do paszarni, zaglądała do każdego boksu, rżąc na powitanie innym koniom prywatnym. Czym prędzej musiałem zatrzymać Europe, jednak nim zdążyłem ruszyć w jej stronę, usłyszałem spadający przedmiot. Zakląłem w myślach, po czym trzaskając kolejnymi przezwiskami w jej stronę, pobiegłem do paszarni, by sprawdzić, co ta wredota znów zrobiła.
***
Po dłuższym czasie odprowadziłem klacz do boksu, po akcji ratunkowej paczki z lizawkami oraz zamknięciu wszystkich wgłębień z paszami.
Rezygnując z jazdy na tym potworze, postanowiłem wsiąść na spokojnego Whisphera.
-K***a!- wrzasnąłem, gdy koń wybiegł ze stajni, oczywiście ruszyłem za nim.
Kochany ogier wpadł do stajni dzierżawy i wylądował, zapomniał tylko o tym, że przez pusty boks mogłem zobaczyć kopyta i pysk, taki szczegół.
-O boże! Wystraszyłaś mnie!- zaśmiałem się, gdy jakaś dziewczyna postukała mnie w ramię.
-Co ten koń tu robi? Nowy?- zapytała, spoglądając na Whisa zdziwiona.
-Nie...-podrapałem się po szyi.- To mój koń.
Rileyuuu? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)