Do moich uszu dobiegał dźwięk równomiernego pikania maszyn. Uchyliłam
lekko powieki, jednak natychmiast je zamknęłam. Rażące białe światło
podrażniło moje spojówki, jednak ponownie otworzyłam oczy kilkukrotnie
mrugając. Po paru sekundach dotarło do mnie gdzie jestem. Ostrożnie
rozejrzałam się po pomieszczeniu, natrafiajac wzrokiem na parę
błękitnych oczu, które wpatrywały się we mnie ciepło. Pielęgniarka,
która była ich właścicielką wstała zza biurka i podeszła do krawędzi
mojego łóżka.
-Operacja przebiegła pomyślnie. Zaraz przyjdzie lekarz i przekażę pani
dokładne informacje.- Kobieta uśmiechnęła się serdecznie, po czym
zmieniła mi kroplowke. Wpatrywałam się w krople, które leniwie splywaly
od kroplomierza w kierunku weflonu. Moim ciałem targaly sprzeczne
sygnały. Z jednej strony czułam się wyspana, jednak z drugiej mój
organizm był wykończony. W pewnym momencie jedna zaspana myśl rozblysla
mi w głowie, przez co ponownie rozejrzałam się po pokoju, szukając
wskazówki, która mogła być godzina. Nad wejściem wisiał duży srebrny
zegar, który wskazywał godzinę jedenastą. Edward musiał już być na
terenie szpitala. Minęło kilka, a może kilkanaście minut zanim doktor
zaszczycil mnie swoją obecnością. Mężczyzna wszedł do sali, zamienił
parę słów z pielęgniarką, poczym podszedł do mnie.
- Operacja się udała, obyło się bez komplikacji. Dosłownie przed samym
zabiegiem dokonaliśmy wyboru, żeby zamiast długiej, brzydkiej blizny
wykonamy wszystko laparoskopowo zostawiając cztery kilkucentymetrowe
ślady, które zapewnie znikną. Wycinek nowotworu oddaliśmy do
laboratorium, jednak mam wrażenie, że była to łagodna zmiana. Jeśli
wszystko pójdzie zgodnie z planem, i wyniki będą poprawne, oraz rany
będą się dobrze goic, za dwa tygodnie powinna być pani w domu.- Lekarz
ciągnął swój monolog, z którego starałam się coś zrozumieć.
- Nie dało by radę szybciej?-Wyszeptalam, a mężczyzna spojrzał na mnie łagodnie.
- Jeśli wszystko będzie dobrze, to umówmy się, że za tydzień będziesz
już leżeć w swoim łóżku. Ale przez kolejne trzy będziesz powoli wracać
do aktywności. - Skinęłam lekko głową, a doktor wskazał kołdrę. - Mogę?
Mężczyzna ostrożnie odsłonił materiał bluzki i zdjął opatrunek.
- Żadnego krwawienia, co dobrze rokuje. - Uśmiechnął się zakładając
czystą gazę. -Na korytarzu czeka jakiś chłopak, wpuścić go?
-Tak, proszę.
Po paru sekundach, w drzwiach stanął Edward. Musiał się zdrzemnąć, bo
widocznie zaspany przecieral dłonią twarz. Brunet obecnie wyglądał dużo
gorzej niż ja. Niestety wiedziałam, że na jego barki spadło obecnie dużo
zadań, do czegoś przyczyniły się też mój pobyt w szpitalu. Chłopak
usiadł na krześle obok łózka. Wpatrywał się we mnie, widoczne
zmartwiony.
- Przepraszam. - Szepnęłam, na co Ed ostrożnie chwycił moją dłoń.
-Nie rób tego więcej. - Powiedział jeżdżąc delikatnie kciukiem po zewnętrznej stronie mojej ręki.
Uśmiechnęłam się lekko patrząc na niego.
- Dobrze. - Odparłam, a chłopak odwzajemnił mój gest.
Edward
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)