Na jeździe nie szlo mi najlepiej, ale całe szczęście przydzielono mi Demeter więc nie było jakiejś katastrofy. Kilka godzin później, gdy już się ściemniało odzyskałem siły i nie chciało mi się wcale spać. Spakowałem tobołki i poinformowałem pana Rose o moich planach. Wyczyściłem i osiodłałem Klejnot. Wsiadłem do niego i popędziłem nad jezioro.
link
gdy byłem już blisko celu usłyszałem czyjś śpiew. Zwolniłem konia do stępa, a następnie powoli podjechałem do jeziora. Siedziała tam Irma.
-Ładnie śpiewasz-powiedziałem zsiadając z konia.
Dziewczyna podskoczyła.
-Dziękuję-odrzekła rumieniąc się.
Usiadłem obok niej. Siedzieliśmy w ciszy patrząc się w gwiazdy. Spojrzałem na taflę jeziora.
link
Odbijał się w niej wyraźnie gigantyczny księżyc.
-Która godzina?-przerwała ciszę dziewczyna.
Spojrzałem na zegarek.
-Trzy po północy- odrzekłem.
-Pora wracać-powiedziała Irma wstając.
-Czekaj chwilę-zatrzymałem ją.
-Tak?-odwróciła się.
-Miałem zamiar przenocować tutaj, w namiocie. Chciałabyś ze mną?-zapytałem rumieniąc się.
<Irma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)