Miałem w planach niepostrzeżenie wymknąć się z budynku z pokojami, ale coś, albo raczej ktoś, postanowił utrudnić mi życie. Wpadła na mnie jakaś dziewczyna, która była najwyraźniej tak pochłonięta myślami, że mnie nie zauważyła. Ale hej, to już jakiś plus! Nikt mnie nie zauważa! Nie, wróć. Obiecałem Nicolette i rodzicom, że postaram się zmienić. Jak tak teraz patrzę, to mogła mnie nie zauważyć przez nadmiar rzeczy trzymanych w rękach.
- A ty może byś trochę uważał?- niemalże warknęła na mnie.
Objechałem ją wzrokiem od góry do dołu. Wysoka, niemal dorównywała mi wzrostu, brunetka. Już po kilku sekundach postawiłem tezę - jest nowa. Och Collin ty geniuszu! Dziewczyna szybko się zebrała, wymijając mnie z wielkim wyrzutem, jakbym był winny całemu złu tego świata. Chwilę jeszcze patrzyłem, jak radzi sobie z wejściem na schody. Kiedy już zastanawiałem się, czy jej pomóc, sama dała radę. Wzruszyłem lekko ramionami, wychodząc na zewnątrz. Od razu poczułem ten chłód jesiennego powietrza. Natychmiast poprawiłem kurtkę i szalik, zarzucając na głowę kaptur. Był to zaledwie mój drugi dzień tutaj, więc postanowiłem, że spędzę go na zwiedzaniu wszystkiego, ogarnięciu, gdzie co jest. Kilka osób, zarówno z uczniów jak i kadry, kręciło się pomiędzy budynkami, a po podwórku ganiały się psy. Wyglądały, jakby wcale nie przejmowały się nadchodzącą zimą. Moją uwagę przykuła jedna ze stajni. Kierowany ciekawością, postanowiłem tam zajrzeć. W kilku boksach stały konie, inne były puste. Zacząłem się między nimi przechadzać, stawiając ciche kroki. Jedne konie interesowały się nową osobą, a inne nie. Wśród tych bardziej zainteresowanych, był jeden skarogniady ogier. Do drzwi boksu były poprzyczepiane tabliczki z informacjami. Ogier nazywał się Orion. Chwilę potem skierowałem wzrok na niego. On również na mnie patrzył. Lekko zarzucił łbem. Rozejrzałem się, czy nikogo nie ma i ostrożnie otworzyłem zasuwkę. Wszedłem do środka, cały czas mówiąc do ogiera. Wydawał się być wcale tym nie poruszony. Był piękny. Powoli usiadłem na świeżo wymienianej ściółce. Orion bacznie mnie obserwował, ale był przyjacielsko nastawiony. Najwidoczniej nie bał się. Po kilku minutach położył się. Jego oddech był wyrównany. Zacząłem go delikatnie głaskać, a jakiś czas później dołączył do nas rudy kot. Było cudownie. Siedzieliśmy sobie tak w trójkę. Rudy uwalił mi się na kolanach, a koń trochę dalej, ale na spokojnie sięgałem do niego ręką. Wszystko ładnie pięknie do czasu, kiedy ktoś nie usłyszałem czyiś kroków. Z początku się trochę zestresowałem, ale przybrałem pokerową twarz. Obok boksu przeszła ta brunetka, która wcześniej na mnie wpadła. Albo ja na nią. Nie ważne. Szła szła i przeszła obok boksu z naszą trójką, zatrzymała się i wróciła. Zaczęła się na nas dziwnie patrzeć.
- No co?- uniosłem lekko jedną brew w pytającym geście.
<Angelika?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)