Wyszłam przed budynek z Lady na smyczy, suczka zaciekawiona obserwowała
konie, a ja obserwowałam ludzi. Śmiali się. Chodzili parami lub grupami,
ściągnęłam brwi. Za dużo spoufalania się, ja wolę tego unikać. Wzięłam
pieska na ręce, po czym ruszyłam przed siebie. Kiedy spojrzałam w bok,
zobaczyłam chłopaka. Pojawił się tak nagle, że krzyknęłam.
- Boże! Przestraszyłeś mnie! Nigdy więcej tego nie rób! -Lady od razu
zainteresowała się chłopakiem, poprawiłam sobie włosy, po czym
spojrzałam na chłopaka. Wyglądał na typowego Amerykanina, brązowe oczy,
czarne włosy. Chłopak jak chłopak, ale nie mogę ukrywać, zrobił na mnie
wrażenie. Od razu sprawił wrażenie cynicznego. Nie odezwał się słowem,
zawiał mocniejszy wiatr wprawiając moje włosy w ruch. Dlaczego ich nie
związałam!
Puściłam Lady, po czym wolnym krokiem odeszłam od chłopaka, nawet raz na
niego nie spojrzawszy. W stajni, spotkałam Irmę. Ta dziewczyna, jako
jedna z niewielu potrafi mnie rozbawić. Znów on -pomyślałam gdy znów
zobaczyłam czarnowłosego.
-Irma, kto to jest? -zapytałam, najbardziej naturalnym tonem na jaki było mnie stać.
- Caleb, nie wiem o nim dużo. Nie rozmawiam z nim -powiedziała po czym,
się pożegnała. Musiała iść na trening. Podeszła do mnie Luna, jej mama
chciała mnie widzieć. Jednak, coś przyciągało mój wzrok w kierunku
Caleba, nie wiem co to było, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku.
Oderwałam od niego spojrzenie, dopiero gdy na mnie spojrzał. Szybkim
krokiem wyszłam z stajni z Lady na rękach.
<Caleb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)