Dzięki Bogu był ze mną Ryan, który wiedząc jak czujemy się z
Katherine (takie było prawdziwe imię mojej siostry, Kate to tylko ksywka) sam
załatwił wszystkie formalności związane z pogrzebem. Kiedy wróciliśmy do
mieszkania razem z Kate padłyśmy na kanapę i płakałyśmy. Ryan od razu wyszedł
załatwiać sprawy, pewnie dlatego że nie chciał patrzeć na nasze załamane
twarze.
Ja otrząsnęłam się dość szybko w przeciwieństwie do
Katherine. Ona była bardzo związana z ojcem, nie tak jak ja. Ona była jego
oczkiem w głowie. To ze mną zawsze się kłócił i o wszystko mnie obwiniał.
Czasami naprawdę go nie znosiłam, byłam wściekła, że to ja zawsze byłam
problemem nie Kate. Jednak im więcej o tym wszystkim myślałam byłam coraz
bardziej spokojniejsza. W końcu byli razem. On i mama. Na pewno byli
szczęśliwi, poza tym patrzyli Na nas z góry.
Koło godziny 20 Ryan wrócił i oznajmił, że pogrzeb odbędzie
się jutro o 17. Byłam bardzo szczęśliwa, że tak mi pomagał. Podeszłam
przytuliłam go i pocałowałam namiętnie. Czułam się już znacznie lepiej.
Wiedziałam, że mam dla kogo żyć. Widziałam, że był wykończony. Puściłam go do
łazienki i zanim się zorientowałam mój ukochany spał jak zabity. Żeby o tym
wszystkim nie myśleć również poszłam pod prysznic. I wtedy zamarłam „Co się
stanie Katherine?! Nie miałyśmy nikogo oprócz rodziców. Ona ma przecież dopiero
16 lat, a ja nie jestem w stanie się nią zająć będąc w akademii.” Przeszedł
mnie zimny dreszcz, wyszłam z pod prysznic i udałam się do łóżka do Ryana.
Siostra nie odzywała się do mnie w ogóle, cały czas przeżywała śmierć taty.
Rano obudziłam się koło 9, wszyscy jeszcze spali, a ja
postanowiłam zabrać psy na spacer. Ubrałam się w luźny dres, zabrałam telefon i
fajki i wyszłam z mieszkania. Szłam ulicami Ottawy i rozmyślałam. Zastanawiałam
się co teraz zrobić. Co zrobić z Kate….. Po półgodzinnym spacerze wróciłam do
mieszkania. Ogarnęłam wszystko tak aby nikogo nie obudzić. Spakowałam jakieś
pamiątki rodzinne i moje pierdoły które zostały tutaj do torby i wyciągnęłam
strój na pogrzeb. Były to: czarne kozaki za kolano, czarna spódnica, czarna
koszula wiązana na dekoldzie i czarny płaszcz. Zrobiłam śniadanie i obudziłam
siostrę. W końcu zjadłyśmy wspólne śniadanie. Rozmawiałyśmy i nawet trochę się
śmiałyśmy.
O 15 zaczęłyśmy się zbierać, a ja obudziłam Ryana. Kiedy
byliśmy już wszyscy gotowi wyszliśmy z domu. Jechaliśmy jakieś 15 minut i po
chwili byliśmy na pogrzebie. Cała ceremonia była straszna, starałam się nie
płakać, ale łzy mi same leciały. Kate przeżywała to najbardziej.
Po 19 byliśmy już w mieszkaniu. Usiedliśmy na kanapie i ja
zaczęłam trudną rozmowę z siostrą. Byłam bardzo zestresowana, ale Ryan bardzo
mnie wspierał ponieważ wiedział o wszystkim co chciałam zrobić. Szanował moją decyzję.
- Kate posłuchaj, wiem, że możesz mnie znienawidzić, ale nie
zabiorę cię ze sobą do akademii… -urwałam
- Jak to? Dlaczego? Co się ze mną teraz stanie? Czy ty
jesteś poj**ana?! Nie zostawiaj mnie! – krzyczała
- Uspokój się. Na razie z Ryanem zawieziemy cię do ciotki
Diany, a potem zobaczymy co będzie dalej…
- NIE NIE NIE! Ja nie chcę do niej jechać chcę być z
tobą!!!!!!!!!!! – krzyczała coraz bardziej
Dałam znak, a Ryan poszedł pakować nasze rzeczy do
bagażnika. Ciotka Diana była daleką kuzynką mamy mieszkającą w Houston, znałam
ją bardzo dobrze i dzisiejszego ranka dzwoniłam do niej, aby prosić ją po
pomoc. Zgodziła się i była szczęśliwa. Prowadziła sama gospodarstwo hodowlane i
potrzebowała pomocy. Hodowała głównie konie i to było moim zdaniem idealne
miejsce dla Katherine.
- Musisz, obiecuję będę cię tam odwiedzać, a za 2 lata
przyjedziesz do akademii jako pełnoprawna uczennica.
- KUR*A MAĆ NIE! Nie ma mowy! Jesteś skończoną szm*tą!
Najgorszą siostrą na świecie! – zaczęła płakać, a w tym momencie mój chłopak
wrócił.
- O nie tak się nie będziemy bawić. Jestem starsza i wiem co
będzie dla ciebie lepsze. Więc się zamknij bo w końcu się nie pozbierasz. – powiedziałam
wściekła, a Ryan mnie uspokoił. – Jedziesz do ciotki czy tego chcesz czy nie.
Ja nie jestem gotowa aby być twoją matką. Pakuj się, za 2 godziny ruszamy.
Dziewczyna błagała i płakała, ale ja już jej nie słuchałam,
wzięłam chłopaka za rękę, wzięliśmy psy i trzaskając drzwiami wyszliśmy z
mieszkania.
- Kochanie pokazać ci okolicę? – powiedziałam lekko smutna,
ale uśmiechnięta
- Oczywiście księżniczko. – powiedział mój luby i pocałował
mnie namiętnie
<Ryan? W końcu się postarałam mam wrażenie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)