Kolejny dzień w akademii zapowiadał się tak samo. Ale tylko ZAPOWoIDAŁ. Tak naprawdę okazał się naprawdę, naprawdę świetny. Rano gdy szykowałam paszę dla StarLight'a i Princess przyszedł do mnie mój tata i rzekł:
- Amber mój znajomy ma kilka koni, które chce sprzedać, bo innaczej trafią na rzeź. Chcesz jechać ze mną, Luną, Hache i Naomi je zobaczyć?
- Pewnie - rzekłam. - Tylko nakarmię moje konie.
Gdy skończyłam karmić wierzchowce pobiegłam w stronę auta mojego taty.
- Wszyscy są? - spytał James.
- Jeszcze ja!!! - krzyknął jakiś chłopak biegnący w naszą stronę.
Stanął obok Naomi.
- Ok. Alfons i Amber jedziecie ze mną, Hache zabiera Lunę i Naomi.
Rozeszliśmy się w swoje strony. Ja usiadłam z przodu, na siedzeniu pasażera, a chłopak który jechał z nami z tyłu. Wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać stronę tej stadniny. Mieli tam różne konie - ujeżdżeniowe, skokowe, do naturalu ...
***
Na miejscu ukazała nam się wielka brama z napisem ''Ranczo pod białą Rozą''. Przejechaliśmy ją i naszym oczom ukazała się wielka stadnina.
- Ale piękna - rzekłam cicho sama do siebie.
Tata zaparkował auto i rzekł:
- Możecie oglądać wszystkie konie i zwiedzać całą stajnię.
Alfons?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)