sobota, 19 listopada 2016

Od Daniny C.D Marceline

Odchodząc od dziewczyny po jej odpowiedzi, poczułam skurcz w żołądku z "zażenowania". Oczekiwałam czegoś innego. Czy ja, aż tak niepoprawnie wyglądam? Czy coś? Nie rozumiem, to nie tak, że na nią.... lecę, ale po prostu chciałam dzięki temu się z nią zaprzyjaźnić i przy okazji fajna byłaby zabawa... Nie ukrywam, że trochę mnie to zasmuciło.
Westchnęłam głośno. Trudno, trzeba wziąć się w garść. Znajdą się inne okazje, aby się z kimś zakumplować, teraz czas na ogarnięcie swojego wyglądu i ruszenie do stajni.
Z tego, co mi wiadomo to dostałam konia do opieki, a więc mam co robić.
Dotarłam do drzwi mojego pokoju. Zacisnęłam dłonie na klamce, uświadamiając sobie, że w trakcie zajęć bawiłam się kluczami i zapewne zostały w sali.
-Super... - szepnęłam zrezygnowana.
Ruszyłam biegiem tą samą drogą, przez którą przebyłam.
-Mam nadzieję, że jeszcze sali nie zamknęli... - szepnęłam jeszcze raz z nadzieją w głosie.
Następnie tak przyśpieszyłam, że niemal z ostatnich kilku stopni schodów prawie zeskoczyłam.
Właśnie miałam pokonać już ostatni korytarz, gdy zatrzymałam się gwałtownie. Moją uwagę przykuły trzy osoby stojące na korytarzu. Zatrzymałam się widząc, że w tej trójce jest też... Marceline i dwie dziewczyny. Wyczułam, że pomiędzy nimi panuje napięta atmosfera. Podchodziłam co raz bliżej i bliżej, aż w końcu byłam na tyle blisko, aby usłyszeć wszystko, co do słowa.
-Spadaj stąd, lesbo! - jedna z nich skierowała te słowa do Marceline.
-Boisz się, że się zarazisz? - zapytała słodziutko Marceline - A tak w ogóle to dajcie mi przejść.
Ta druga dziewczyna, z blond włosami "zablokowała" jej przejście.
-Może... - zaśmiała się wrednie.
Żołądek zacisnął mi się w supeł. Takie sytuacje zawsze mnie stresowały. Poczułam jak rytm mojego serca przyspiesza dwukrotnie, a dłonie zacisnęłam tak mocno na uchwycie torby, że aż zbielały mi kostki. Mimo tego z niewiarygodnie dumnym i odważny krokiem ruszyłam ku nim.
-Odwalcie się od niej - rzuciłam, mniej dowcipna i trochę spóźniona.
Cała trójka skierowała swoje niemałe, zaskoczone spojrzenia w moją stronę, przez co moja cała odwaga prysła niczym czar.
I wtedy jedna z dziewczyn, z brązowymi lokami i mocnym makijażem podeszła do mnie i zaczęła swoje obraźliwe teksty rzucać w moją stronę. Kątem oka zobaczyłam zaniepokojony wyraz twarzy Marceline. Brawo Danina, pogorszyłaś jeszcze bardziej sprawę.
Gdyby życie było grą komputerową, dwoma uderzeniami kija do lacrosse wyrzuciłabym tę brunetkę i jej koleżankę w powietrze i uderzyłabym nimi o ścinę. Tyle, że w grze prawdopodobnie byłbym ubrana w bikini i miałabym gigantyczne piersi, zrobione z dwóch oddzielnie animowanych wielokątów.
W prawdziwym życiu przygryzałam wargę i wzruszałam ramionami, ale moje dłonie same zacisnęły się w pięści. Od czasu kiedy zaczęłam trenować kickboxing, moje umiejętności walki wręcz wzrosły, a także moja siła i wytrzymałość. Chociaż nie można rozwiązywać problemów siłą, to w tym przypadku zrobiłabym wyjątek, tak, wiem, to niepodobne do mnie, ale tak drażnią mnie tacy głupi ludzie...
-Co? Zapominasz języka w gębie, gdy twoja dziewczyna nie może cię obronić? Lamuska. - parsknęła.
W tamtej chwili coś we mnie się obudziło. Już nie czułam strachu, lęku, czy czegoś podobnego... Po prostu poczułam w sobie narastającą furię.
Zdjęłam torbę z ramienia i rzuciłam ją z wielkim hukiem na ziemię. Podwinęłam rękawy i nim dziewczyna zorientowała się, co własnie zamierzam zrobić, uderzyłam ją prawym sierpowym z potrójną siłą, w twarz.
Brunetka odskoczyła w tył jak oparzona, potykając się o własne nogi i upadając na tyłek.
Jej koleżanka była w takim szoku, że zapomniała o tym, że miała znęcać się nad Marceline i szybko podbiegła do swojej koleżanki, która z miną przerażenia złapała się za lewą część twarzy. Sama byłam w szoku, do jakiego czynu się posunęłam... Przecież można byłoby to załatwić jakimiś niepodważalnymi kontrargumentami. Dlaczego musiałam się do tego posunąć?
Pod wpływem emocji odwróciłam się napięcie i zaczęłam szybkim krokiem odchodzić. Nie mogłam tam zostać ani chwili dłużej, wszystko jeszcze się we mnie gotowało. Musiałam od tamtego miejsca odejść, nieważne gdzie, aby tylko ochłonąć. Ciekawe jak teraz Marceline spojrzy na mnie... Zapewne będzie miała do mnie wielki żal, przecież jej sytuacje popsułam jeszcze bardziej... Co za koszmar... Tak się nie zdobywa sympatie ludzi...
Krótkim korytarzem dotarłam do drzwi łazienki. Szybko weszłam do środka, odczuwając w jej wnętrzu płyny do czyszczenia, które zalatywały chlorem, co wcale nie było przyjemne dla nosa.
Zacisnęłam dłonie na krawędzi jednej z umywalek i wbiłam wzrok w lustro. Cała jeszcze drżałam z emocji. Przycisnęłam czoło do lustra, mrużąc przy tym oczy. Byłam na siebie wściekła, zachowałam się idiotycznie.
Rozległo się pojedyncze stuknięcie w drzwi i w progu łazienki stanęła wysoka szatynka, nie zdejmując z klamki dłoni.
-Cześć, mogę wejść? - spytała ostrożnie.
Skinęłam lekko głową i przygryzłam wargę, przyglądając się swojej twarzy w lustrze. Głupio mi będzie teraz spojrzeć w jej oczy, co mam jej powiedzieć?
-Słuchaj... - zaczęła lecz tym samy ja jej przerwałam.
-Czy to właśnie był powód dla, którego nie chciałaś być ze mną w parze w tym projekcie?
Po chwili milczenia dziewczyna odpowiedziała:
-Tak... ale posłuchaj mnie, bo właśnie miałam iść do ciebie i ci oznajmić, że znalazłam kogoś kto mógłby wziąć udział z tobą w tym projekcie... i... - zawiesiła się, po czym dodała pewniej:
-...


(Marceline? Ja chcę mieć z tobą tego dzieciaka :) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)