Kiedy dziewczyna zaczęła prawić mi morały. Myślałem,ze zaraz zwariuje. Nie ochłonąłem po kłótni w klubie a ona jeszcze bardziej mnie wkur*a. Myślałem,ze nie wytrzymam nie mam w zwyczaju uderzać kobiet ale byłem na skraju. Na szczęście zawinęła się z jakimś facetem innym.
Wypaliłem trzy papierosy po czym spojrzałem na klub. Wsiadłem do auta i odpaliłem je po czym muzyka na ful i pedał gazu w podłogę. Nic sie nie liczyło tylko predkośc. Chciałem zostawić wszystko za sobą rozpędzałem się ii nie zwracałem na nic uwagi na znaki,ograniczenia prędkości ani przejścia dla pieszych złapałem te marne 260km/h i jechałem. Prędkość mnie odstresowywała zajechałem do akademii i schowałem auto to garażu.
Poszedłęm do pokoju i wziąłem smycz oraz zgarnąłem ze sobą Cywila.
Poszedłem z nim na spacer pies zachowywał się nerwowo wąchał biegał i krążył nagle poleciał do lasu. Poszedłęm z anim paląc papierosa jednego za drugim.
Usłyszałem jego szczekanie i warczenie,potem trzask gałęzi i coraz głośniejsze odgłosy zdenerwowanego psa. Wyrzuciłem papierosa i ruszyłem szybciej. Za krzakami zobaczyłem dość nie przyjemny widok. Leżąca roznegliżowana Lunę i faceta broniącego sie przed kłami Cywila.
To ten sam co odwoził dziewczynę co za skur*el miał czelność ją zaciagać do lasu.
-Bierz Go !-wydałem komendę
Teraz pies był tak skupiony na swoim zadaniu a jego agresja sięgała zenitu.
Mój gniew rosł,podałem dziewczynie ręke aby wstała. Nerwowo zaczęła się ogarniać.
-Nic Ci nie jest
-Chyba nic ..
-Wracaj do Akademii i nie oglądaj się za siebie
Była tak zdezorientowana i wystraszona ale skinęła głową i zaczęła biec. Zniknęła mi z pola widzenia i wtedy zająłem się chłopakiem.
-Ładnie to tak traktować damy-złapałem go i uderzyłem z pieści w twarz. Zakołowało mu się w głowie i stracił równowagę ale nie upadł oparł się o drzewo i wycierał zakrwawiony nos.
-Jeszcze raz Cię kur*a gnido zobaczę a zginiesz. Cywil waruj
Pies położył się i obserwował
-Myślałem,ze nie jest twoja ..
-To źle myślałeś.. -poprawiłem mu kolejnym uderzeniem aby zapamiętał,że ma trzymać ręce przy sobie.
Nie zmienię się nigdy,sprawiedliwość wymierzę pięściami. A on dostał i tak zbyt lekko bo zdołał o własnych siłach odejść do auta i odjechać.
Ruszyłem droga powrotną do Akademii. Mogłem się spodziewać,ze dziewczyna nie wróci czekała za drzewem kilkadziesiąt metrów dalej. Cywil podbiegł do niej a ona go pogłaskała. Widziałem,że jest roztrzęsiona.
-On już Cie nigdy nie dotknie ani żaden inny ..obiecuje wracajmy bo robi się zimno.
<Luna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie spam w komentarzach i nie reklamuj bloga w miejscu do tego nieprzeznaczonym - to będzie karane usunięciem twojej uwagi. Nie zapominaj też o zasadach interpunkcji i ortografii! ;)